Dalida (2016)
Tak właśnie powinien wyglądać "Bodo". Oba filmy mają w zasadzie identyczną konstrukcję. Wszystko krąży wokół pragnienia jednej wielkiej miłości. W "Bodo" prowadzi to do licznych romansów z kobietami. W "Dalidzie" oczywiście co chwilę pojawia się inny mężczyzna. W obu też ważną rolę odgrywają piosenki.
Ale na tym kończą się podobieństwa. "Dalida" (w przeciwieństwie do "Bodo") poprowadzona jest konsekwentnie. Twórcy mieli prosty pomysł, który polegał na opowiedzeniu o życiu artystki jej własnymi słowami. Tak więc film zbudowany jest na jej piosenkach. A poszczególne sceny fabularne są jedynie ilustracjami do tego, o czym śpiewała.
To był dobry pomysł, ponieważ film ten unika zadawania pytań o to, kim naprawdę była Dalida. Jej przedziwna biografia, w której roi się od mężczyzn popełniających samobójstwa, jest naprawdę fascynująca. Czy twórcy uznali, że wolą milczeć niż wdawać się spekulacje, które sprowadziłyby się do trywialnych mądrości prawdziwych w stosunku do każdego artysty, tego nie wiem. Oczywiście trochę żałuję, że nie pokusili się o głębszą analizę osobowości bohaterki. Jednak koncepcja z piosenkami przynajmniej sprawiła, że film jest jakiś, że nie sprawia przypadkowej biografii odbitej od matrycy, w której zmienia się tylko imię i profesję artysty. Fajnie też było posłuchać piosenek Dalidy. Nawet nie wiedziałem, że aż tyle ich znam nie wiedząc, kto je wykonywał.
Ocena: 6
Ale na tym kończą się podobieństwa. "Dalida" (w przeciwieństwie do "Bodo") poprowadzona jest konsekwentnie. Twórcy mieli prosty pomysł, który polegał na opowiedzeniu o życiu artystki jej własnymi słowami. Tak więc film zbudowany jest na jej piosenkach. A poszczególne sceny fabularne są jedynie ilustracjami do tego, o czym śpiewała.
To był dobry pomysł, ponieważ film ten unika zadawania pytań o to, kim naprawdę była Dalida. Jej przedziwna biografia, w której roi się od mężczyzn popełniających samobójstwa, jest naprawdę fascynująca. Czy twórcy uznali, że wolą milczeć niż wdawać się spekulacje, które sprowadziłyby się do trywialnych mądrości prawdziwych w stosunku do każdego artysty, tego nie wiem. Oczywiście trochę żałuję, że nie pokusili się o głębszą analizę osobowości bohaterki. Jednak koncepcja z piosenkami przynajmniej sprawiła, że film jest jakiś, że nie sprawia przypadkowej biografii odbitej od matrycy, w której zmienia się tylko imię i profesję artysty. Fajnie też było posłuchać piosenek Dalidy. Nawet nie wiedziałem, że aż tyle ich znam nie wiedząc, kto je wykonywał.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz