I don't feel at home in this world anymore. (2017)
Jeśli "I don't feel at home in this world anymore." jest najlepszym filmem tegorocznego Sundance, to musiał być to naprawdę słaby festiwal. Macon Blair może i miał niezły pomysł. Jednak to, co zaprezentował, wystawiło moją cierpliwość na ciężką próbę.
"I don't feel at home in this world anymore." jest bowiem wariacją na temat historii o mścicielach, którzy zawiedzeni nieudolnością policji biorą sprawy w swoje ręce. Ale ponieważ w tym filmie są oni bardzo zwyczajnymi ludźmi, bez znaczących umiejętności, to i ich śledztwo sprowadza się do serii niefortunnych zdarzeń, które niczego nie rozwiązują, a jedynie naciągają spiralę przemocy. Blair robi wszystko, by pokazać absurdalność samosądu. Od amatorskich prób hakerskich (przy pomocy Google'a), przez żałośnie bezmyślne udawanie policji, po przemoc, która jest jak najbardziej realna, choć w większości niezwykle przypadkowa.
Niestety całość jest tak podana, że kompletnie mnie zniechęciła. Jest drętwo, nudno, odpychająco. Nawet finał, którego nie powstydziłby się "John Wick 2", tu tylko chwilowo mnie ożywił. Jedyne, co mi się podobało w filmie to sam świat przedstawiony, który jest jednym wielkim padołem łez. Życie jest tu chroniczną depresją. Niektórzy przechodzą lekką jej wersję, inni pogrążają się po czubek głowy. Ale nikt nie ma szans na ucieczkę przed ogólną beznadzieją. Ludzie to dupki i próba zmiany tego doprowadzi wyłącznie do rozlewu krwi.
Ocena: 4
PS. Szkoda mi Wooda. Nie jestem przekonany, czy może jeszcze dostać angaż do innej roli niż dziwaka.
"I don't feel at home in this world anymore." jest bowiem wariacją na temat historii o mścicielach, którzy zawiedzeni nieudolnością policji biorą sprawy w swoje ręce. Ale ponieważ w tym filmie są oni bardzo zwyczajnymi ludźmi, bez znaczących umiejętności, to i ich śledztwo sprowadza się do serii niefortunnych zdarzeń, które niczego nie rozwiązują, a jedynie naciągają spiralę przemocy. Blair robi wszystko, by pokazać absurdalność samosądu. Od amatorskich prób hakerskich (przy pomocy Google'a), przez żałośnie bezmyślne udawanie policji, po przemoc, która jest jak najbardziej realna, choć w większości niezwykle przypadkowa.
Niestety całość jest tak podana, że kompletnie mnie zniechęciła. Jest drętwo, nudno, odpychająco. Nawet finał, którego nie powstydziłby się "John Wick 2", tu tylko chwilowo mnie ożywił. Jedyne, co mi się podobało w filmie to sam świat przedstawiony, który jest jednym wielkim padołem łez. Życie jest tu chroniczną depresją. Niektórzy przechodzą lekką jej wersję, inni pogrążają się po czubek głowy. Ale nikt nie ma szans na ucieczkę przed ogólną beznadzieją. Ludzie to dupki i próba zmiany tego doprowadzi wyłącznie do rozlewu krwi.
Ocena: 4
PS. Szkoda mi Wooda. Nie jestem przekonany, czy może jeszcze dostać angaż do innej roli niż dziwaka.
Komentarze
Prześlij komentarz