Made in France (2015)

Kiedy bawisz się zapałkami, musisz liczyć się z tym, że się poparzysz. Czasem skończy się na bólu, który szybko przeminie. Innym razem nie obejdzie się bez ofiar.




Sam jest dziennikarzem, który postanowił napisać artykuł na bardzo chodliwy temat islamskiego terroryzmu. Jest muzułmaninem, Algierczykiem z pochodzenia, któremu wiara w Allacha jest bliska. Dlatego też temat traktuje nie tylko jako sposób na wybicie się, ale również bardzo osobiście. Mimo to, z jakiegoś powodu uznał, że infiltracja wahhabickiej grupy skłaniającej się ku zbrojnej walce z innowiercami może nie dotknąć bezpośrednio. Mylił się.

Podobnie zresztą jak i pozostali członkowie grupy. Wszyscy oni są naiwnymi idealistami. Islam nie jest dla nich życiem, lecz sposobem na ucieczkę przed tym, kim byli, od rodziny, od lęku. Nie znaczy to wcale, że ich wiara jest płytka. Jednak fundament, na którym została postawiona, jest bardzo wątpliwy. Większość z nich nie zna arabskiego. Koran i nauki islamu poznają z drugiej lub trzeciej ręki. Zamiast sięgać po wspaniałych mędrców, których na przestrzeni wieków religia muzułmańska wydała całą masę, oni słuchają kazań maluczkich, którzy sami intelektualistami nie są i jedynie powtarzają za innymi to, co wydaje im się słuszne. Entuzjazm neofitów nie jest przygotowany na oddzielanie ziarna od plew. I tak, ci wszyscy, którzy mogliby wyrosnąć na wspaniałych muzułmanów, wkroczy na drogę destrukcji. Dla większości z nich może nie być z niej już odwrotu.

Nicolas Boukhrief pokazuje, dlaczego walka z islamskim terroryzmem jest skazana na porażkę. "Made in France" to ponury obraz sfrustrowanych ludzi, którzy potrzebują wroga. Ideologia islamska jest dla nich doskonałą pożywką i inspiracją. Ale tak naprawdę jest tylko modą. Ci sami ludzie 40 lat wcześniej karmiliby się ideologią komunistyczną. Są więc jedynie pionkami, których nie sposób ani zidentyfikować ani powstrzymać. Nie istnieje przecież społeczeństwo idealne, w których wszystkim będzie dobrze. A nawet gdyby było, to wtedy znaleźli by się malkontenci, którzy cierpią przez wygody.

Ale takimi samymi pionkami są ci, którzy nieopacznie zdecydują się na walkę z fanatykami. Nie ma dla nich ratunku. Albo zawładnie nimi obłęd niszczenia wroga albo zostaną osamotnionymi desperatami, którzy będą zmuszeni do poświęcenia praktycznie wszystkiego dla czego, co stało się ich misją przypadkiem.

"Made in France" pokazuje, że terroryzm w skali mikro jest jedynie nic nieznaczącym trybikiem systemu, w którym siły polityczne, ideologiczne, a nawet policja są odległymi graczami. Do zwyczajnego Kowalskiego dociera tylko echo ich działań. Ale to wystarczy, by determinować to, kto przeżyje, a kto umrze.

Solidne kreacje aktorskie, fajna muzyka i niezły scenariusz tworzą interesujący obraz współczesnej Francji. Ale wiarygodność tego, co reżyser przekazuje widzom, zostaje podważona w finale, kiedy nieoczekiwanie Boukhrief rezygnuje z totalnego nihilizmu. Szkoda.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)