The Wizard of Lies (2017)

Barry Levinson jest chyba obecnie na fali wznoszącej. "Arcyoszust" to jego najciekawszy film nakręcony w XXI wieku (albo drugi, musiałby sobie przypomnieć "Włamanie na śniadanie"). Współpraca z De Niro idzie mu wyraźnie lepiej niż z Pacino.



Na pierwszy rzut oka "Arcyoszust" nie wydaje się filmem szczególnie interesującym. Owszem, jego bohater to postać fascynująca, autor piramidy finansowej o tak gigantycznych rozmiarach, że przy niej założyciele Amber Gold wyglądają na żebraków. Obraz składa się z całej masy obowiązkowych scen pokazujących Madoffa na szczycie, w momencie upadku, wśród biznesowych rekinów i na łonie rodziny. Widzimy go jako charyzmatycznego oszusta, despotycznego ojca i człowieka pokonanego, ale nie pogodzonego z samym sobą.

Diabeł tkwi jednak w szczegółach. I tu Levinson pokazał, że wciąż ma reżyserską smykałkę. Film jest zrealizowany z jajem, rzadko kiedy się dłuży. Głównie przez fakt nieustającego żonglowania perspektywą i zbudowania całości z krótkich anegdot prezentowanych z różnych punktów widzenia. "Arcyoszust" to kalejdoskopowa mozaika, która co jakiś czas przekręca się odsłaniając zupełnie nowy obraz.

Levinson pokazał też, że wciąż potrafi prowadzić aktorów. De Niro udowodnił, że gra w takich gniotach jak "Feralna noc" i "Sezon na zabijanie" nie pozbawiła go talentu. Co prawda w partiach dialogowych zbyt łatwo popadał w manierę, ale kiedy grał tylko twarzą, wypadał świetnie (scena negocjacji z pewnym naiwniakiem do wtóru jazz-bandu albo ostatnie zbliżenie na jego twarz – to są momenty, które naprawdę "robią" ten film).

Michelle Pfeiffer była po prostu fantastyczna. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz zrobiła na mnie równie duże wrażenie. Drugi plan aktorski też był niezły. Szczególnie dobrze wypadł Alessandro Nivola, ale też miał atrakcyjną rolę, która łatwo wpada w oko.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)