La vie de château (2017)

"Chateau" to jedna z pogodniejszych opowieści o zabijaniu marzeń. Bo choć całość jest lekka, a finał sprawia wrażenie happy-endu, to przy bliższym przyjrzeniu się łatwo da się zauważyć wiszący nad wszystkim fatalizm. Na bohaterów filmu nie czeka lepszy los. Jeśli jesteś w czymś dobry, to masz się tego trzymać, a nie marzyć o innej przyszłości. Po prostu pogódź się z tym, jakie jest twoje miejsce we wszechświecie. Marzenia umrą, ale wygodne życie i spełnianie się w tym, co najlepiej ci wychodzi masz gwarantowane.



Przewrotny morał zapewne bardziej by mi przypadł do gustu, gdyby tylko twórcy wykazali się prawdziwą lekkością narracyjną, a nie tylko jej namiastką. Na papierze "Chateau" roi się od barwnych postaci, zwariowanych sekwencji i napisanych z jajem dialogów. Nad wszystkim unosi się klimat "Dymu" Paula Austera i Wayne'a Wanga oraz serii "Barbershop". Jednak twórcy mają zbyt ciężką rękę. Opowieść pozbawiona jest wdzięku. Niemal fizycznie daje się odczuć wysiłek reżyserów, by ich film był przyjemną rozrywką. Ale im bardziej się starają, tym gorsze efekty uzyskują na ekranie. "Chateau" zamiast bawić męczy, zamiast zachęcać do refleksji jedynie skłania do zadawania pytań o intencje reżyserów. Wątek kurdyjskiego poety jest zbyt ciężki w stosunku do całej reszty. Postać głównego bohatera jest zbyt powierzchowna. Zaś reszta bohaterów stanowi jedynie kolorowe ozdobniki bez autonomicznej racji bytu.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)