Vind die domme trut en gooi haar in de rivier (2017)
Pamiętam czasy, kiedy podstawową zasadą Internetu była anonimowość. Oczywiście zrodziła ona plagę spamu (RIP Usenet), trolli i ludzi odważnych w gębie, bo czujących się bezpiecznie jako osoby bez imienia. Wtedy też twierdzono, że jeśli anonimowość zniknie, negatywne zachowania zostaną utemperowane. Całkiem rozsądne założenie. Okazało się jednak kompletnie błędne. Jak bowiem każdy użytkownik Internetu może zaświadczyć, fala hate'u, jaka wylewa się ze wszystkich portali społecznościowych i tematów na Reddicie, jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Ludzie nie tylko nie wstydzą się swojej ignorancji, ale uczynili z niej świętość, z którą dumnie się obnoszą. Radykalizacja poglądów jest codziennością, bo tylko wtedy można zaistnieć wśród milionów podobnych komentarzy. Żyjemy w czasach, kiedy nienawiść stała się cnotą. Choć, nie. Trudno mówić o cnocie tam, gdzie mamy do czynienia z zachowaniem bezrefleksyjnym, przejawem mentalności stada, gdzie wystarczy, że jedna osoba da krok, a reszta podąży za nią w ślepym pędzie potrzeby zaistnienia. I głównie o tym jest "Znajdźcie tę głupią sukę i wrzućcie ją do rzeki".
Tytuł łatwo rzuca się w oczy. Nie jest on jednak wymysłem twórcy, lecz cytatem z postu zamieszczonego pod prawdziwym wideo, na którym widać młodą dziewczynę wrzucającą do rzeki żywe szczeniaki. Reżyser Ben Brand wykorzystuje prawdziwą historię, by pokazać, jak internetowa bezmyślność rozprzestrzenia się po całym świecie. Idiotą był chłopak, który nagrał siostrę, a potem wrzucił wideo do sieci. Idiotami są osoby komentujące, które odgrywają świętych skazując dziewczynę na potępienie. Idiotami są ci, którym wirtualny bulling nie wystarczył i którzy swoje bezmyślne zachowanie jak ostatni kretyni nagrywali komórkami.
Jednak Holendrowi nie wystarczyło zaprezentowanie samego mechanizmu narodzin, rozprzestrzeniania się i mutacji hate'u. Chciał też odpowiedzieć na pytanie, skąd bierze się ta wirtualna bezmyślność. Niestety odpowiedzi, jakich udziela, nie są satysfakcjonujące. Korzysta bowiem z wyświechtanych formułek, które ładnie wyglądają jedynie na plakatach wyborczych partii populistycznych: rozbite rodziny, brak perspektyw, niewłaściwe wychowanie, niedojrzałość emocjonalna. Udzielając takich odpowiedzi reżyser tak naprawdę nie mówi nic i najzwyczajniej w świecie marnuje mój czas. Choć jest jeden pozytyw takiego postępowania. Mogłem się bliżej przyjrzeć młodziutkiemu Nino den Brave'owi. Chłopak ma talent i poradził sobie z rolą nadzwyczajnie dobrze. Jeśli tylko nie pobłądzi, czeka go świetlana aktorska przyszłość.
Ocena: 6
Tytuł łatwo rzuca się w oczy. Nie jest on jednak wymysłem twórcy, lecz cytatem z postu zamieszczonego pod prawdziwym wideo, na którym widać młodą dziewczynę wrzucającą do rzeki żywe szczeniaki. Reżyser Ben Brand wykorzystuje prawdziwą historię, by pokazać, jak internetowa bezmyślność rozprzestrzenia się po całym świecie. Idiotą był chłopak, który nagrał siostrę, a potem wrzucił wideo do sieci. Idiotami są osoby komentujące, które odgrywają świętych skazując dziewczynę na potępienie. Idiotami są ci, którym wirtualny bulling nie wystarczył i którzy swoje bezmyślne zachowanie jak ostatni kretyni nagrywali komórkami.
Jednak Holendrowi nie wystarczyło zaprezentowanie samego mechanizmu narodzin, rozprzestrzeniania się i mutacji hate'u. Chciał też odpowiedzieć na pytanie, skąd bierze się ta wirtualna bezmyślność. Niestety odpowiedzi, jakich udziela, nie są satysfakcjonujące. Korzysta bowiem z wyświechtanych formułek, które ładnie wyglądają jedynie na plakatach wyborczych partii populistycznych: rozbite rodziny, brak perspektyw, niewłaściwe wychowanie, niedojrzałość emocjonalna. Udzielając takich odpowiedzi reżyser tak naprawdę nie mówi nic i najzwyczajniej w świecie marnuje mój czas. Choć jest jeden pozytyw takiego postępowania. Mogłem się bliżej przyjrzeć młodziutkiemu Nino den Brave'owi. Chłopak ma talent i poradził sobie z rolą nadzwyczajnie dobrze. Jeśli tylko nie pobłądzi, czeka go świetlana aktorska przyszłość.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz