Wonder Wheel (2017)

Swoimi ostatnimi reżyserskimi dokonaniami Woody Allen wyczerpał kredyt zaufania, jaki miał u mnie. Teraz, nawet jeśli zrobić coś porządnego, to i tak podchodzę do tego z podejrzliwością, zastanawiając się, na ile rzecz intencjonalnie tak wygląda, a na ile jest to czysty przypadek. I tak właśnie mam z "Na karuzeli życia". Jest tu bowiem dużo dobra. Ale nie potrafię powiedzieć, czy tak po prostu "wyszło", czy może Allen naprawdę jest na początku kolejnej fali wznoszącej w jego karierze.



Pierwsze, co rzuca się w oczy, to forma filmu. Wszystko tutaj przywodzi na myśl kino lat 50. Sposób filmowania i gra aktorska są niemal idealną kopią tego, co można było zobaczyć w największych przebojach pół wieku temu. Króluje więc teatralna inscenizacja, umowność czasu i miejsca oraz nadmiernie ekspresyjne, przesadnie kwieciste dialogi. Efekt psuje tylko to, że całość jest w kolorze. Och, same w sobie zdjęcia, gra światłem i zabawa paletą barw zachwycają. Co nie zaskakuje, kiedy weźmie się pod uwagę fakt, że odpowiadał za to mistrz kamery, jakim jest Vittorio Storaro. Tyle tylko, że przypomina mi to próby Teda Turnera, który swego czasu wierzył, że Amerykanie nie chcą oglądać czarno-białych filmów, więc wszystkie je na potrzeby swojej stacji kazał pokolorować. Nie byłem fanem takiego podejścia do starego kina i "Na karuzeli życia" sprawiło, że te negatywne emocje odżyły.

Film może też pochwalić się kilkoma solidnymi kreacjami aktorskimi. Timberlake i Belushi są w porządku, Temple dobra, a Kate Winslet po prostu wyśmienita. Zresztą pomysł na fabułę, jak i bohaterów miał Allen całkiem dobry.

Niestety sama historia wydaje się niedopracowania. Film lepiej sprawdza się, kiedy patrzy się wyłącznie na jego techniczne aspekty. Fabuła jest bowiem zarysowana, ale nie nabrała kształtów. Dlatego też wszystkie dramaty, życiowe dylematy, niejednoznaczne portrety psychologiczne wypadają nienaturalnie. Są szkieletami, które ktoś na siłę próbuje upchnąć jako skończone dzieło. Żal mi było aktorów, bo ich wysiłki zdawały się na nic. Ich bohaterowie pozostali martwymi scenicznymi kreacjami. A to niestety oznaczało, że przez pół filmu siedziałem wpatrzony w zegarek odliczając czas, jaki pozostał do końca.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)