Médecin de campagne (2016)
"Lekarz na prowincji" to jeden z tych filmów, które trudno jest opisać. Niby ma fabułę, ale dla odbioru całości ma ona małe znaczenie. Powiem nawet więcej: jak dla mnie jest tu zdecydowanie za dużo narracyjnych punktów zaczepienia. Wątek z chorobą głównego bohatera można było sobie darować. Tym bardziej, że sami twórcy jakoś szczególnie dużo uwagi mu nie poświęcają i wręcz zdumiewa fakt, jak łagodnie bohater przechodzi chemio- i radioterapię.
Nie, to, co w filmie podobało mi się najbardziej, to sposób, w jaki pokazano życie lekarzy i mieszkańców francuskiej prowincji. Prostota, prozaiczność, nuda, rutyna, za którą jednak kryją się barwne indywidualności, bliskie emocjonalne więzi i przemilczane dramaty. Podobał mi się niezobowiązujący charakter całego filmu i to, z jaką naturalnością dwójka aktorska odgrywa swoich bohaterów, nie tylko w relacji ze sobą, ale też z postaciami epizodycznymi.
"Lekarz na prowincji" wydaje się być banalną, może nawet nudną opowieścią. Mnie jednak ta prostota ujęła i niespodziewanie film nawet całkiem mi się spodobał.
Ocena: 6
Nie, to, co w filmie podobało mi się najbardziej, to sposób, w jaki pokazano życie lekarzy i mieszkańców francuskiej prowincji. Prostota, prozaiczność, nuda, rutyna, za którą jednak kryją się barwne indywidualności, bliskie emocjonalne więzi i przemilczane dramaty. Podobał mi się niezobowiązujący charakter całego filmu i to, z jaką naturalnością dwójka aktorska odgrywa swoich bohaterów, nie tylko w relacji ze sobą, ale też z postaciami epizodycznymi.
"Lekarz na prowincji" wydaje się być banalną, może nawet nudną opowieścią. Mnie jednak ta prostota ujęła i niespodziewanie film nawet całkiem mi się spodobał.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz