Moglie e marito (2017)

Kolejny dowód na to, że włoskie komedie mają konstrukcję cepa (swoją drogą, czy to powiedzenie ma jeszcze sens, przecież mało kto wie, jak cep wygląda). O czym opowiada "Żona czy mąż" dowiadujemy się już w pierwszej scenie. Wykłada go terapeutka na przykładzie obrazka, który pokazuje jednocześnie młodą kobietę i staruchę. To opowieść o tym, że miłość, która łączy dwoje ludzi, jeśli jest prawdziwa, nigdy nie gaśnie. Po prostu zostaje przysłonięta przez inne doświadczenia i wspomnienia tak, że owo uczucie "znika". Wystarczy jednak zmienić punkt widzenia, by dawne uczucie wróciło na plan pierwszy.



Reszta filmu jest praktyczną ilustracją powyższej myśli. Ilustracją idiotyczną, trzeba to od razu przyznać. Koncepcja zamiany tożsamości jest grubymi nićmi szyta. Kiedy jednak widz upora się z absurdalnym punktem wyjścia, to "Żona czy mąż" robi się zabawna. I Smutniak i Favino szaleją przerysowując męskie i żeńskie wzorce zachowania. Lepiej wychodzi to na ekranie Smutniak. Favino nie tyle gra kobietę uwięzioną w męskim ciele, ile bardzo zniewieściałego geja. Jego zachowanie tym bardziej rzuca się w oczy, że kiedy jeszcze grana przez niego bohaterka jest w ciele Smutniak, zachowuje się inaczej, nie jest wcale bezradną kobietką.

Z kolei przerysowane zachowanie Smutniak okazuje się strzałem w dziesiątkę. Jest naprawdę zabawna niemal w każdej scenie. A już jej pierwszy występ na żywo w telewizji to zdecydowanie jedna z najśmieszniejszych scen, jakie w ostatnich miesiącach widziałem w kinie. Dzięki niej ubaw jest po pachy.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)