The Night Crew (2015)
Są filmy tak złe, że ich oglądanie jest prawdziwym, fizycznym cierpieniem. Są też takie filmy, które ogląda się właśnie dlatego, że są bardzo złe. "Krwawa noc" należy do tej drugiej kategorii.
Początkowo film wygląda dość niepozornie. Oto grupa najemników otrzymuje za zadanie "ochronę" pewnej kobiety. Nie jest to wcale tak łatwe, jak się wydaje, ponieważ kobieta nie zamierza z nimi współpracować, a co gorsza, jej śladem podąża zgraja niebezpiecznych zbirów. Brzmi to sztampowo. Szybko jednak "Krwawa noc" zbacza w kierunku kina klasy C (albo i D). Kobieta bowiem nie jest tym, kim się wydaje. A i domagający się jej powrotu boss również skrywa mroczną tajemnicę.
Mimo lekko nietypowego składu bohaterów, sama narracja jednak ma konstrukcję cepa. Składa się więc głównie z walk, strzelanin, ucieczek i pościgów. W przerwach toczą się zaś poważne rozmowy "od serca". Wszystko to jest zrealizowane w sposób dość niezdarny i to właśnie sprawia, że całość (być może niezamierzenie) całkiem fajnie się mi oglądało.
"Krwawa noc" wygląda bowiem tak, jakby nakręcono dwa razy więcej materiału, a potem zmontowano co drugą scenę. W sekwencjach akcji nie rzuca się to aż tak w oczy. Fabuła jest na tyle absurdalna, że w zasadzie spodziewałem się tego, że facet z przeciętą tętnicą będzie niepokonany w walce z kilkoma przeciwnikami. Gorzej (czytaj: zabawniej) wypadają partie dialogowe, ponieważ często są pozbawione sensu. Wyraźnie czuć w nich skrótowość, brak podprowadzenia pod rzekomo emocjonalnie ważne momenty. To zaś prowadziło do tego, że oglądając je nie potrafiłem się powstrzymać od śmiechu.
Ocena: 4
Początkowo film wygląda dość niepozornie. Oto grupa najemników otrzymuje za zadanie "ochronę" pewnej kobiety. Nie jest to wcale tak łatwe, jak się wydaje, ponieważ kobieta nie zamierza z nimi współpracować, a co gorsza, jej śladem podąża zgraja niebezpiecznych zbirów. Brzmi to sztampowo. Szybko jednak "Krwawa noc" zbacza w kierunku kina klasy C (albo i D). Kobieta bowiem nie jest tym, kim się wydaje. A i domagający się jej powrotu boss również skrywa mroczną tajemnicę.
Mimo lekko nietypowego składu bohaterów, sama narracja jednak ma konstrukcję cepa. Składa się więc głównie z walk, strzelanin, ucieczek i pościgów. W przerwach toczą się zaś poważne rozmowy "od serca". Wszystko to jest zrealizowane w sposób dość niezdarny i to właśnie sprawia, że całość (być może niezamierzenie) całkiem fajnie się mi oglądało.
"Krwawa noc" wygląda bowiem tak, jakby nakręcono dwa razy więcej materiału, a potem zmontowano co drugą scenę. W sekwencjach akcji nie rzuca się to aż tak w oczy. Fabuła jest na tyle absurdalna, że w zasadzie spodziewałem się tego, że facet z przeciętą tętnicą będzie niepokonany w walce z kilkoma przeciwnikami. Gorzej (czytaj: zabawniej) wypadają partie dialogowe, ponieważ często są pozbawione sensu. Wyraźnie czuć w nich skrótowość, brak podprowadzenia pod rzekomo emocjonalnie ważne momenty. To zaś prowadziło do tego, że oglądając je nie potrafiłem się powstrzymać od śmiechu.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz