Five (2016)
Co za rozczarowanie! Jestem fanem francuskich komedii. Są zazwyczaj dość głupiutkie, ale za to przyjemne w oglądaniu. Stawiają na dowcip sytuacyjny i slapstickowe gagi. Liczyłem, że "Nasza piątka" będzie jednym z lepszych przykładów takiego podejścia. W końcu obsada wygląda bardzo atrakcyjnie. Niestety przeliczyłem się.
"Nasza piątka" niewiele ma wspólnego z typowymi francuskimi komediami. Wygląda raczej, jakby to był remake komedii amerykańskiej. Mamy tu zestaw bohaterów, jakiego nie powstydziłaby się produkcja Setha Rogena. I skomplikowana intryga też wypada jak coś, co powstało w głowach mieszkających po drugiej stronie Atlantyku. Co samo w sobie nie jest jeszcze oczywiście niczym złym. Problem jednak polega na tym, że reżyser do spółki z resztą obsady po prostu pali wszystkie zabawne gagi.
Doszło więc do takiej sytuacji, w której widziałem, że na papierze dana scena jest zabawna, ale oglądana na ekranie po prostu mnie nie śmieszyła. Dotyczy to większości bohaterów i ich perypetii. Nawet parodiująca samą siebie Fanny Ardant nie była w stanie mnie rozbawić, choć przecież pomysł, by grała gwiazdę-narkomankę był jak najbardziej w porządku. W sumie znalazło się zaledwie kilka scen, które mnie naprawdę rozbawiło (tekst o suchości pochwy, to chyba najlepsza rzecz, jaką w tym filmie zaprezentowano). Oczekiwałem dużo śmieszniejszej komedii.
Ocena: 4
"Nasza piątka" niewiele ma wspólnego z typowymi francuskimi komediami. Wygląda raczej, jakby to był remake komedii amerykańskiej. Mamy tu zestaw bohaterów, jakiego nie powstydziłaby się produkcja Setha Rogena. I skomplikowana intryga też wypada jak coś, co powstało w głowach mieszkających po drugiej stronie Atlantyku. Co samo w sobie nie jest jeszcze oczywiście niczym złym. Problem jednak polega na tym, że reżyser do spółki z resztą obsady po prostu pali wszystkie zabawne gagi.
Doszło więc do takiej sytuacji, w której widziałem, że na papierze dana scena jest zabawna, ale oglądana na ekranie po prostu mnie nie śmieszyła. Dotyczy to większości bohaterów i ich perypetii. Nawet parodiująca samą siebie Fanny Ardant nie była w stanie mnie rozbawić, choć przecież pomysł, by grała gwiazdę-narkomankę był jak najbardziej w porządku. W sumie znalazło się zaledwie kilka scen, które mnie naprawdę rozbawiło (tekst o suchości pochwy, to chyba najlepsza rzecz, jaką w tym filmie zaprezentowano). Oczekiwałem dużo śmieszniejszej komedii.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz