Remember (2015)
"Niepamięć" ma jeden z najlepszych zarysów fabuły i punktów wyjścia w historii kina. Przynajmniej w moich oczach. Uwielbiam bowiem historie zemsty, które nie opierają się na samej przemocy, lecz są wyrafinowaną, piętrową konstrukcją prowadzącą do finału mającego w sobie moc katharsis antycznego dramatu.
Świetnym pomysłem było chociażby to, by główny bohater był 90-latkiem cierpiącym na demencję. Całą wiarę w to, co ma wykonać, pokłada w liście napisanym przez jego przyjaciela Maxa. Wyjaśnione jest w nim nie tylko, co ma zrobić, ale i jak. Główny bohater jest więc połowicznym aniołem śmierci, narzędziem zemsty, która możliwa jest po 70 latach.
Jestem też zachwycony finałem "Niepamięci", nawet jeśli znajomość historii kina sprawiła, że nie jest to aż tak szokujący zwrot akcji, za jaki powinienem go uważać. Do tego wszystkiego bardzo spodobała mi się kreacja Christophera Plummera.
Niestety mimo tych wszystkich zalet, "Niepamięć" nie przypadła mi aż tak bardzo do gustu. Rozczarowało mnie to, czego przed obejrzeniem filmu byłym najbardziej pewien - reżyseria. Atom Egoyan nie wykorzystał w pełni potencjału emocjonalnego tkwiącego w fabule. Poprowadził narrację w sposób nadmiernie mechaniczny. Irytowało mnie to, że co jakiś czas pozwalał sobie na dość proste zabiegi podbijania stawki albo wprowadzania pozornych przeszkód na drodze do celu (scenę z zalewaniem listu można naprawdę było sobie darować). "Niepamięć" wygląda przez to jak rzecz, w której wystarczy obejrzeć początek i koniec, cały środek można sobie darować, co na emocjonalny wydźwięk całości nie będzie miało to najmniejszego wpływy. Wielka szkoda, bo to mogło i powinno być arcydzieło, film równie dobry jak "Ararat" czy "Podróż Felicji".
Ocena: 6
Świetnym pomysłem było chociażby to, by główny bohater był 90-latkiem cierpiącym na demencję. Całą wiarę w to, co ma wykonać, pokłada w liście napisanym przez jego przyjaciela Maxa. Wyjaśnione jest w nim nie tylko, co ma zrobić, ale i jak. Główny bohater jest więc połowicznym aniołem śmierci, narzędziem zemsty, która możliwa jest po 70 latach.
Jestem też zachwycony finałem "Niepamięci", nawet jeśli znajomość historii kina sprawiła, że nie jest to aż tak szokujący zwrot akcji, za jaki powinienem go uważać. Do tego wszystkiego bardzo spodobała mi się kreacja Christophera Plummera.
Niestety mimo tych wszystkich zalet, "Niepamięć" nie przypadła mi aż tak bardzo do gustu. Rozczarowało mnie to, czego przed obejrzeniem filmu byłym najbardziej pewien - reżyseria. Atom Egoyan nie wykorzystał w pełni potencjału emocjonalnego tkwiącego w fabule. Poprowadził narrację w sposób nadmiernie mechaniczny. Irytowało mnie to, że co jakiś czas pozwalał sobie na dość proste zabiegi podbijania stawki albo wprowadzania pozornych przeszkód na drodze do celu (scenę z zalewaniem listu można naprawdę było sobie darować). "Niepamięć" wygląda przez to jak rzecz, w której wystarczy obejrzeć początek i koniec, cały środek można sobie darować, co na emocjonalny wydźwięk całości nie będzie miało to najmniejszego wpływy. Wielka szkoda, bo to mogło i powinno być arcydzieło, film równie dobry jak "Ararat" czy "Podróż Felicji".
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz