Midnight Special (2016)
Jak się cieszę, że "Loving" okazało się wyjątkiem i Jeff Nichols nakręcił kolejny dobry film. Choć muszę powiedzieć, że oglądając "Midnight Special" nie mogłem pozbyć się poczucia niedosytu. Bo film ten jest po prostu solidnym kinem gatunkowym. Aż i niestety tylko tym.
Fabularnie rzecz nie wyróżnia się niczym specjalnym. Oto obdarzony niezwykłymi mocami chłopak ścigany jest przez sektę, która uznaje go za mesjasza, jak również agencje rządowe, które niepokoi jego dostęp do największych tajemnic. Po stronie chłopaka stoją jego rodzice, którzy gotowi są nawet złamać prawo, uciekać przed policją i medialną nagonką, byle tylko spełnić bliżej nieokreśloną obietnicę, którą udało im się rozszyfrować z dziwacznych przesłań, które wypowiadał ich syn.
"Midnight Special" przypomina jasełka i komiksowe historyjki. Siłą filmu jest prosta narracja poparta solidną grą aktorską. A nawet więcej niż solidną. Shannon, Edgerton i Dunst zagrali dużo powyżej przeciętnej w kinie SF. Dlatego też to, co otrzymałem nie do końca mi wystarczało. Po cichu liczyłem, że reżyser przemyci trochę egzystencjalnych rozważań. Że wątpliwości rodziców, czy dobrze czynią, niepewność co do tego, jaki to wszystko ma cel i jak się, będzie miała głębszy emocjonalnie wydźwięk. Tak się jednak nie stało.
Na dodatek pod koniec Nichols w sposób dość karkołomny idzie na skróty prowadząc do tego, że finał wygląda nie tylko niewiarygodnie ale wręcz głupio. Nie do końca się z nim w tym względzie zgadzam i gdyby nie solidne fundamenty, jakie wcześniej położył, to końcówka mocno by nadszarpnęła moją oceną filmu.
Ocena: 7
Fabularnie rzecz nie wyróżnia się niczym specjalnym. Oto obdarzony niezwykłymi mocami chłopak ścigany jest przez sektę, która uznaje go za mesjasza, jak również agencje rządowe, które niepokoi jego dostęp do największych tajemnic. Po stronie chłopaka stoją jego rodzice, którzy gotowi są nawet złamać prawo, uciekać przed policją i medialną nagonką, byle tylko spełnić bliżej nieokreśloną obietnicę, którą udało im się rozszyfrować z dziwacznych przesłań, które wypowiadał ich syn.
"Midnight Special" przypomina jasełka i komiksowe historyjki. Siłą filmu jest prosta narracja poparta solidną grą aktorską. A nawet więcej niż solidną. Shannon, Edgerton i Dunst zagrali dużo powyżej przeciętnej w kinie SF. Dlatego też to, co otrzymałem nie do końca mi wystarczało. Po cichu liczyłem, że reżyser przemyci trochę egzystencjalnych rozważań. Że wątpliwości rodziców, czy dobrze czynią, niepewność co do tego, jaki to wszystko ma cel i jak się, będzie miała głębszy emocjonalnie wydźwięk. Tak się jednak nie stało.
Na dodatek pod koniec Nichols w sposób dość karkołomny idzie na skróty prowadząc do tego, że finał wygląda nie tylko niewiarygodnie ale wręcz głupio. Nie do końca się z nim w tym względzie zgadzam i gdyby nie solidne fundamenty, jakie wcześniej położył, to końcówka mocno by nadszarpnęła moją oceną filmu.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz