The Emoji Movie (2017)
"Mroczna wieża" może nie była tak złym filmem, jak mi wszyscy mówili, za to "Emotki. Film" spełnił z nawiązką pokładane w nim oczekiwania. Ta animacja jest tak zła, że naprawdę trzeba ją zobaczyć, by przekonać się na co wielkie studia potrafią wydawać grube miliony.
Już po kilku minutach można się zorientować, że za tym projektem stoją decydenci studia, którzy w filmach widzą taki sam produkt jak jogurt czy masło. Podpatrzyli, co robi konkurencja i postanowili wprowadzić własną dyskontową wersję. Wszystko jest tu perfidnie wymyślone tak, by schlebiać gustom. Nie sądzę, by sztab decydencki studia poświęcił więcej niż kilka minut na przestudiowanie szczegółów fabuły. Ważne dla nich było to, żeby a) bohater odstawał od reszt (bo to jest teraz w animacjach modne) b) żeby w trakcie przygód można było wykorzystać jak najwięcej odniesień do tego, co z komórkami się najbardziej kojarzy (jest więc i miejsce na Candy Crush, Spotify i chmura). Reszta to już wypełniacz czasu.
Niestety ten wypełniacz stanowi 90% filmu i jest prawdziwym koszmarem. Jest idiotycznie i nudno. Główny bohater jest irytujący. Jego przygody nie dość że przewidywalne i wtórne, to jeszcze nie są nawet w połowie tak dynamiczne i kolorowe jak być powinny. Minimum udało się osiągnąć tylko w scenie tanecznej i to też zaledwie przez chwilę. Dziwię się, że artyści i reżyser nie domagali się usunięcia informacji o ich udziale przy tym czymś. "Emotki" to rzecz tak strasznie zła, że każdy, kto nie jest księgowym w wytwórni, powinien poczuć zażenowanie tym, co pomógł stworzyć.
Ocena: 1
Już po kilku minutach można się zorientować, że za tym projektem stoją decydenci studia, którzy w filmach widzą taki sam produkt jak jogurt czy masło. Podpatrzyli, co robi konkurencja i postanowili wprowadzić własną dyskontową wersję. Wszystko jest tu perfidnie wymyślone tak, by schlebiać gustom. Nie sądzę, by sztab decydencki studia poświęcił więcej niż kilka minut na przestudiowanie szczegółów fabuły. Ważne dla nich było to, żeby a) bohater odstawał od reszt (bo to jest teraz w animacjach modne) b) żeby w trakcie przygód można było wykorzystać jak najwięcej odniesień do tego, co z komórkami się najbardziej kojarzy (jest więc i miejsce na Candy Crush, Spotify i chmura). Reszta to już wypełniacz czasu.
Niestety ten wypełniacz stanowi 90% filmu i jest prawdziwym koszmarem. Jest idiotycznie i nudno. Główny bohater jest irytujący. Jego przygody nie dość że przewidywalne i wtórne, to jeszcze nie są nawet w połowie tak dynamiczne i kolorowe jak być powinny. Minimum udało się osiągnąć tylko w scenie tanecznej i to też zaledwie przez chwilę. Dziwię się, że artyści i reżyser nie domagali się usunięcia informacji o ich udziale przy tym czymś. "Emotki" to rzecz tak strasznie zła, że każdy, kto nie jest księgowym w wytwórni, powinien poczuć zażenowanie tym, co pomógł stworzyć.
Ocena: 1
Komentarze
Prześlij komentarz