The Space Between Us (2017)
Jestem przekonany, że już wkrótce filmy tego typu co "Między nami kosmos" reżyserowane będą przez automaty. Już ten film wygląda tak, jakby jego reżyser nakręcił go przez sen. Historia wygląda jak sklecona z prefabrykatów typowej romansowej opowieści dla młodzieży. Głównym elementem jest oczywiście choroba. Szczyptę smaku tej mało wyrazistej papce dodaje to, że tym razem wrodzone zaburzenie jest efektem urodzenia się bohatera na Marsie. Ale dla samej historii ma to zaskakująco niewielkie znaczenie.
Po obejrzeniu filmu czuję się tak, jakby nic nie zobaczył. A wszystko dlatego, że twórcy nie dodali nic, co wytrąciłoby historię z głębokich narracyjnych kolein. Marsjańska geneza bohatera jest tylko elementem scenografii, powodem choroby i niczym więcej. Twórcom nie udało się też zbudować na tyle fajnej pary, by schematyczność i wtórność przestały mieć dla mnie znaczenie. W efekcie z największym trudem skupiałem na filmie uwagę, doskonale wiedząc, co wydarzy się w kolejnych scenach.
Ocena: 5
Po obejrzeniu filmu czuję się tak, jakby nic nie zobaczył. A wszystko dlatego, że twórcy nie dodali nic, co wytrąciłoby historię z głębokich narracyjnych kolein. Marsjańska geneza bohatera jest tylko elementem scenografii, powodem choroby i niczym więcej. Twórcom nie udało się też zbudować na tyle fajnej pary, by schematyczność i wtórność przestały mieć dla mnie znaczenie. W efekcie z największym trudem skupiałem na filmie uwagę, doskonale wiedząc, co wydarzy się w kolejnych scenach.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz