Deva (2018)
Oto przykład filmu, którego odbiór zniszczył mi nieadekwatny opis zajawiający go. Po tym, co przeczytałem, spodziewałem się czego zdecydowanie bardziej fantazyjnego i nieoczywistego. A tymczasem "Deva" jest po prostu skromnym filmikiem o rzucającej się w oczy (ponieważ jest albinoską) dorastającej dziewczynie. Fakt, gdyby opis oddawał prawdę, pewnie po film nigdy bym nie sięgnął. Z drugiej strony, gdybym jednak po niego sięgnął (skuszony na przykład obecnością Fatmy Mohamed), zapewne oceniłbym go wyżej, ponieważ nie czułby zawodu.
Choć pomijając fakt wprowadzającego w błąd opisu, to nie da się ukryć, że "Deva" jest filmem zupełnie nijakim. Niewiele się w nim dzieje. Zaś pokazane wydarzenia średnio układają się w jakąś myśl przewodnią. Niby jest to opowieść o dorastaniu, o emocjonalnej niedojrzałości i odkrywaniu świadomości tego faktu. Niby jest to również przypowieść o odmienności i marzeniach o wyjątkowości, której skontrastowane są z prozą codzienności. Ale wszystko to jest w tym filmie jakieś miałkie. Nawet charakterystyczna bohaterka nie potrafi uratować całości przed zatonięciem w odmętach niepamięci.
Ocena: 3
Choć pomijając fakt wprowadzającego w błąd opisu, to nie da się ukryć, że "Deva" jest filmem zupełnie nijakim. Niewiele się w nim dzieje. Zaś pokazane wydarzenia średnio układają się w jakąś myśl przewodnią. Niby jest to opowieść o dorastaniu, o emocjonalnej niedojrzałości i odkrywaniu świadomości tego faktu. Niby jest to również przypowieść o odmienności i marzeniach o wyjątkowości, której skontrastowane są z prozą codzienności. Ale wszystko to jest w tym filmie jakieś miałkie. Nawet charakterystyczna bohaterka nie potrafi uratować całości przed zatonięciem w odmętach niepamięci.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz