Elijah's Ashes (2017)
No cóż. Nie da się ukryć, że "Elijah's Ashes" to film na poły amatorski. Braki budżetowe dają się we znaki. A obsada w wielu scenach raczej bawi się w aktorstwo niż naprawdę gra, jak na profesjonalnych aktorów przystało. I gdyby całość była pompatyczna, z silnym artystycznym zadęciem, zapewne nic dobrego by nie wynikło. Twórcy jednak postawili akcent na opowiedzenie historii dwóch przyrodnich braci, mocno charakterologicznie różniących się od siebie. I ta historia broni się, nie potrzebując zbyt wiele, by zaciekawić widza.
Atutem filmu jest konstrukcja obu braci. To postacie niezwykle wyraziste, zbudowane na kontraście. Nieźle wypadają niezależnie od siebie, ale jeszcze lepiej w interakcjach. Podoba mi się to, że Lawrence jest cichy, niewyróżniający się, nieco introwertyczny, a jednak okazuje się magnesem przyciągającym osoby obojga płci. Z kolei Kevin jest głośny, egocentryczny, desperacko próbujący wyrwać kobiety w każdej możliwej sytuacji i nic z tego nie ma. Dodatkowym autem są odtwórcy braci, którzy ożywili dynamikę relacji i sprawili, że perypetie bohaterów są niezobowiązująco zabawne, tworząc lekką i przyjemną rozrywkę.
Drugi plan spełnia swoje zadanie zapewniając wyraziste tło i humor. Ale wiele ze scen jest sztucznych i broni się tylko dlatego, że twórcy zachowują wobec całego przedsięwzięcia zdrowy dystans. Są świadomi swoich ograniczeń i nie przesadzają, nie zaklinają rzeczywistości, lecz po prostu robią swoje i wierzą, że to wystarczy. I mnie rzeczywiście wystarczyło.
Ocena: 5
Atutem filmu jest konstrukcja obu braci. To postacie niezwykle wyraziste, zbudowane na kontraście. Nieźle wypadają niezależnie od siebie, ale jeszcze lepiej w interakcjach. Podoba mi się to, że Lawrence jest cichy, niewyróżniający się, nieco introwertyczny, a jednak okazuje się magnesem przyciągającym osoby obojga płci. Z kolei Kevin jest głośny, egocentryczny, desperacko próbujący wyrwać kobiety w każdej możliwej sytuacji i nic z tego nie ma. Dodatkowym autem są odtwórcy braci, którzy ożywili dynamikę relacji i sprawili, że perypetie bohaterów są niezobowiązująco zabawne, tworząc lekką i przyjemną rozrywkę.
Drugi plan spełnia swoje zadanie zapewniając wyraziste tło i humor. Ale wiele ze scen jest sztucznych i broni się tylko dlatego, że twórcy zachowują wobec całego przedsięwzięcia zdrowy dystans. Są świadomi swoich ograniczeń i nie przesadzają, nie zaklinają rzeczywistości, lecz po prostu robią swoje i wierzą, że to wystarczy. I mnie rzeczywiście wystarczyło.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz