I Can Only Imagine (2018)

Nie pojmuję, dlaczego 9 na 10 filmów niosących chrześcijańską Dobrą Nowinę, wali łopatologią na każdym możliwym kroku. Czy naprawdę ich twórcy uważają, że jeśli nie pokażą przejaskrawionycg emocji, bardzo topornie nakreślonych relacji między postaciami, to widzowie nie zrozumieją, że mówią o trudnych sprawach, w obliczu których bohaterowie nie ugięli się, lecz dzięki wierze (religii?) potrafili przetrwać ciężkie chwile? Oglądając "Dotknij nieba" wielokrotnie nachodziła mnie myśl, o ile bardziej całość by mi się spodobała, gdyby tylko aktorzy wykazali się większą delikatnością, gdyby dialogi były mniej oczywiste, gdyby z każdej sceny dramatycznej nie biła idea niedzielnego kazania, a raczej autentyczność bólu i cierpienia. Ponieważ jest jednak inaczej, mało brakowało, a rzecz przekreśliłbym jako badziew.



Ratunkiem okazała się muzyka i głos J. Michaela Finleya. Facet potrafi śpiewać, z czego twórcy skrzętnie korzystają. Za każdym razem kiedy przestaje grać i oddaje się muzyce, film wskakiwał na zupełnie nowy poziom. To, czego twórcy nie potrafili osiągnąć żadnym innym elementem, czyli wzruszyć mnie i przykuć moją uwagę, z łatwością dokonywały sceny muzyczne. Słuchając Finleya byłem w stanie "Dotknij nieba" wybaczyć naprawdę bardzo dużo.

Wciąż nie uważam, by to był dobry film, ale przynajmniej jego seans przeżyłem bez nadmiernej frustracji.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)