O Clube dos Canibais (2018)
Tytuł tego filmu choć prawdziwy, to jednak okazał się bardzo mylący. Rzeczywiście jego bohaterami są kanibale. Do tego zrzeszeni w formie ekskluzywnego klubu, który poprzez jedzenie ludzkiego mięsa propaguje wartości mające na celu budowanie Wielkiej i Wspaniałej Brazylii. Jednak znaczna część filmu w ogóle się ich kanibalizmem nie zajmuje. Zdecydowanie istotniejszy okazuje się wątek homoseksualnych ciągot jednego z liderów tego klubu, ciągot, które gotów jest utrzymać w tajemnicy przed równymi sobie za każdą cenę.
Obraz ma świetny początek, w którym seks łączy się z brutalną rzezią. Ma też fantastyczny koniec, za sprawą którego "Klub kanibali" spokojnie może uchodzi za kino typu "midnight madness". Jednak to, co wypełnia środek, jest zdecydowanie słabsze. Reżyser nie potrafił wygrać normalności kanibali i stopniowego narastania napięcia bez popadania w nudę. Tempo, jakie narzucił narracji, jest zbyt leniwe, zabrakło pośrodku jakiegoś ekscytującego przerywnika (bo takowym w moich oczach nie była z całą pewnością scena uroczystej kolacji klubu). Na szczęście końcówka wybudziła mnie z letargu i sprawiła, że całość będę wspominał raczej pozytywnie.
Ocena: 6
Obraz ma świetny początek, w którym seks łączy się z brutalną rzezią. Ma też fantastyczny koniec, za sprawą którego "Klub kanibali" spokojnie może uchodzi za kino typu "midnight madness". Jednak to, co wypełnia środek, jest zdecydowanie słabsze. Reżyser nie potrafił wygrać normalności kanibali i stopniowego narastania napięcia bez popadania w nudę. Tempo, jakie narzucił narracji, jest zbyt leniwe, zabrakło pośrodku jakiegoś ekscytującego przerywnika (bo takowym w moich oczach nie była z całą pewnością scena uroczystej kolacji klubu). Na szczęście końcówka wybudziła mnie z letargu i sprawiła, że całość będę wspominał raczej pozytywnie.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz