The Layover (2017)
Oto przestroga przed zgubnymi skutkami oglądania kretyńskich programów telewizyjnych. Bohaterkami "Lotu z przygodami" są bowiem dwie najlepsze przyjaciółki, które tak się złożyło, że oglądają razem reality show "The Bachelor". Z pozoru niewinna wymiana zdań podczas oglądania jednego z odcinków, będzie mieć poważne skutki, kiedy nieświadomie rozpoczną rywalizację między sobą o uwagę przystojnego strażaka, którego poznały w samolocie. W walce o ciało ogiera wszelkie chwyty są dozwolone, a przyjaźń przestaje się liczyć...
Pomysł na film nie był może taki najgorszy. Niestety zestaw serwowanych dowcipów i poziom aktorsko-reżyserski całości pozostawiają bardzo dużo do życzenia. Nie potrafiłem uwierzyć, że nakręcił to William H. Macy, którego lubię. "Lot z przygodami" wygląda, jakby jego scenariusz został wyciągnięty z kosza na śmieci, gdzie trafił jeszcze na początku lat 90. Film bowiem poziomem humoru zbliżony jest do najbardziej kiczowatych i pozbawionych smaku produkcji sprzed dwóch dekad. Zbliżony, ale jednak poziomem do nich niedorastający.
Dynamika między dwójką bohaterek jest kompletnie niewygrana. Sceny z udziałem przystojnego strażaka są częściej żenujące niż śmieszne. Jedyną osobą, która jakoś się wybroniła, był Matt Jones w roli jubilera, który być może nie jest tak piękny jak strażak, ale za to ma szczere serce i sympatyczny charakter, o czym powoli przekonywać się będzie jedna z bohaterek. Niestety nie jest on na tyle dobry, by mógł samodzielnie uratować całość przed blamażem. Podobnie znane komediowe twarze w krótkich epizodach tylko zmniejszają rozmiary porażki.
Ocena: 3
Pomysł na film nie był może taki najgorszy. Niestety zestaw serwowanych dowcipów i poziom aktorsko-reżyserski całości pozostawiają bardzo dużo do życzenia. Nie potrafiłem uwierzyć, że nakręcił to William H. Macy, którego lubię. "Lot z przygodami" wygląda, jakby jego scenariusz został wyciągnięty z kosza na śmieci, gdzie trafił jeszcze na początku lat 90. Film bowiem poziomem humoru zbliżony jest do najbardziej kiczowatych i pozbawionych smaku produkcji sprzed dwóch dekad. Zbliżony, ale jednak poziomem do nich niedorastający.
Dynamika między dwójką bohaterek jest kompletnie niewygrana. Sceny z udziałem przystojnego strażaka są częściej żenujące niż śmieszne. Jedyną osobą, która jakoś się wybroniła, był Matt Jones w roli jubilera, który być może nie jest tak piękny jak strażak, ale za to ma szczere serce i sympatyczny charakter, o czym powoli przekonywać się będzie jedna z bohaterek. Niestety nie jest on na tyle dobry, by mógł samodzielnie uratować całość przed blamażem. Podobnie znane komediowe twarze w krótkich epizodach tylko zmniejszają rozmiary porażki.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz