Undir halastjörnu (2018)

SPOILER

Ręce opadają, kiedy widzi się takich ludzi jak Igor, Johann i Bobo, bohaterowie filmu "Mihkel". Tym bardziej, że ich losy inspirowane są prawdziwą historią.



To, co porusza najbardziej, to swoista histeryczne ślepota, którą dotknięci są w mniejszym lub większym stopniu wszyscy bohaterowie "Mihkela". Niby widzą, co dzieje się z tytułowym Estończykiem, trudno zresztą nie zauważyć jak wymiotuje, mdleje, pluje krwią. Trójka bohaterów nawet reaguje na to, co się z nim dzieje. Jednocześnie jednak zachowują niezrozumiałą bierność. Nie są zdolni podjąć stanowczych kroków. Tragedia, której można było łatwo zaradzić, rozrasta się do imponujących rozmiarów, co w końcu ruszy tylko jednego z trójki bohaterów (choć nie na tyle, by wyrwać go ze szponów inercji). Nawet kiedy Mihkel w końcu umrze, bardzo długo nie będą w stanie nic zrobić z ciałem, wożąc je w samochodzie z jednego krańca Islandii na drugi.

Choć tak historia jest ciekawa, to sam film już niekoniecznie. Nie rozumiem, dlaczego reżyser zdecydował się osadzić historię na tle wydarzeń z 1991 roku, kiedy to po ogłoszeniu przez Estonię niepodległości Islandia wyskoczyła przed szereg i jako pierwsza uznała nowe państwo. Jasne jest, że w ten sposób reżyser szukał głębszej symboliki. Tylko po co mu to było, skoro wyglądało to idiotycznie i psuło to, co było ciekawe, czyli historia Mihkela, Igora, Johanna, Bobo i połkniętych kapsułek z narkotykami.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)