A Wrinkle in Time (2018)

Czy Ava DuVernay ma polskie korzenie? A może sztuki reżyserskiej uczyła się od Polaków? Odpowiedź twierdząca na którekolwiek z tych pytań dużo wyjaśniałaby, jeśli chodzi o "Pułapkę czasu". Bowiem film ten został przygotowany zgodnie z rządzącą w naszej kinematografii zasadą, że idee są ważniejsze od bohaterów i fabuły.



Od pierwszej do ostatniej minuty reżyserka nie pozwala widzom zapomnieć, po co powstała "Pułapka czasu". To widowisko ma na celu głoszenie potrzeby tolerancji, otwartości oraz pozytywnego wpływu na całą ludzkość różnorodności. Rasa wygrywana jest tu w sposób dość oczywisty. Przemoc fizyczna i psychiczna prezentowana jest jako objaw problemów, które ukrywa się przed światem, sposób odegrania się na innych za własne cierpienie. Co drugą scenę stanowi edukacja na temat tego, co jest pożądane, a co w życiu należy rugować.

Oczywiście nie ma nic złego w tym, że twórcy chcieli te jakże wartościowe myśli przekazać widzom. Jednak można było to przekazać w sposób o wiele ciekawszy. A przede wszystkim bez straty dla bohaterów i fabuły. Tymczasem tutaj trójka młodych protagonistów i praktycznie wszystkie postacie drugiego planu zostały zredukowane do erytrocytów, których zadaniem jest transportowanie tlenu (mądrości życiowych).

Na początku to jeszcze tak bardzo nie przeszkadzało, bo przynajmniej reżyserka próbowała zamaskować gorzki posmak prania mózgu ładnymi kolorami widowiskowych scen. Ale przy finale ta strategia zawodzi na całej linii i ostateczna konfrontacja z bohaterki z mrocznym THE IT wypada idiotycznie. Ja rozumiem, że kino familijne może być naiwne, ale są pewne granice dobrego smaku, których nie powinno się przekraczać. Tu zdecydowanie wszyscy poszli na łatwiznę, byle tylko historyjka ładnie się domknęła. Było to na maksa słabe.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)