Astérix: Le secret de la potion magique (2018)
Muszę się do czegoś przyznać. Na ten film bardzo czekałem. Od ostatniej animacji o Asteriksie i Obeliksie minęło już wiele lat, a powstałe w międzyczasie filmy aktorskie stały na dość niskim poziomie. Liczyłem, że powrót do korzeni, zrobi wszystkim dobrze i że znów będę się dobrze bawił.
No cóż. Moje oczekiwania spełniły się połowicznie. Rzeczywiście jest to rzecz lepsza zarówno od "Asteriksa na olimpiadzie" jak i od "W służbie Jej Królewskiej Mości". Niestety niewiele lepszy. Fabuła została wyraźnie podzielona na odrębne części, a każdej postanowiono zapewnić tyle samo czasu ekranowego. To prowadziło do sytuacji, w której jakaś rzecz mi się spodobała, ale z powodu ograniczeń czasowych musiała zostać skrócona, by dać miejsce innym pomysłom. Tak jest chociażby z prezentacjami młodych druidzkich talentów. Spokojnie 1/3 filmu mogła się skupić na tym, a byłbym w pełni zaspokojony.
Nie do końca wygrane zostały dwie nowe postaci: młodej wynalazczyni i potencjalnego następcy Panoramiksa. Niby oboje są dość często pokazywani, ale spokojnie można z nich było wycisnąć jeszcze więcej. Wątek z marynarzami jest tak zamaskowany, że dopiero po pewnym czasie można się zorientować, że jest to powracający żart.
Mógłbym tak wyliczać jeszcze długo, bo w zasadzie każdy element filmu jest co do swojej idei słuszny i wartościowy, lecz wykonanie sprawia, że potencjał nie jest w pełni wykorzystany. Stąd też były takie chwile, kiedy uśmiechałem się od ucha do ucha, ale i takie, kiedy to znudzony spoglądałem na zegarek zastanawiając się, ile też jeszcze zostało czasu do końca.
Ocena: 6
No cóż. Moje oczekiwania spełniły się połowicznie. Rzeczywiście jest to rzecz lepsza zarówno od "Asteriksa na olimpiadzie" jak i od "W służbie Jej Królewskiej Mości". Niestety niewiele lepszy. Fabuła została wyraźnie podzielona na odrębne części, a każdej postanowiono zapewnić tyle samo czasu ekranowego. To prowadziło do sytuacji, w której jakaś rzecz mi się spodobała, ale z powodu ograniczeń czasowych musiała zostać skrócona, by dać miejsce innym pomysłom. Tak jest chociażby z prezentacjami młodych druidzkich talentów. Spokojnie 1/3 filmu mogła się skupić na tym, a byłbym w pełni zaspokojony.
Nie do końca wygrane zostały dwie nowe postaci: młodej wynalazczyni i potencjalnego następcy Panoramiksa. Niby oboje są dość często pokazywani, ale spokojnie można z nich było wycisnąć jeszcze więcej. Wątek z marynarzami jest tak zamaskowany, że dopiero po pewnym czasie można się zorientować, że jest to powracający żart.
Mógłbym tak wyliczać jeszcze długo, bo w zasadzie każdy element filmu jest co do swojej idei słuszny i wartościowy, lecz wykonanie sprawia, że potencjał nie jest w pełni wykorzystany. Stąd też były takie chwile, kiedy uśmiechałem się od ucha do ucha, ale i takie, kiedy to znudzony spoglądałem na zegarek zastanawiając się, ile też jeszcze zostało czasu do końca.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz