Te prometo anarquía (2015)

Ktoś kiedyś powinien zrobić remake tego filmu, ale dodając do niego wampiry. O ileż byłaby to fajniejsza historia, gdyby tylko dwójka bohaterów rozkręcała nielegalny biznes skupu i handlu krwią specjalnie na potrzeby potomków Draculi. Oczywiście byłaby to wtedy głupiutka, campowa produkcja. Nie znaczy to wcale, że wypadłoby gorzej od tego, co zaproponował reżyser, Julio Hernández Cordón.



"Te prometo anarquía" jest jak jego bohaterowie - błąka się bez celu, fiksując się na głupotach i całkowicie ignorując to, co miało w sobie potencjał. A tego ostatniego było sporo. Jak choćby portret zbiorowy młodzieży, której bezcelowość jest sama w sobie celem. Jak wątek miłosny łączący dwójkę bohaterów pochodzących z różnych warstw społecznych, co definiuje relację, choć nie w tak oczywisty sposób, jak można się było tego spodziewać. Jak pomysł ze zmianą perspektywy i pokazaniem, że duża ryba w małym stawie może być jedynie krylem w oceanie.

Niestety reżyser nie potrafił tego wszystkiego zebrać do kupy i spleść w atrakcyjną fabułę. Pozostały mi więc tylko okruchy i kilka ciekawych obserwacji codziennego życia w Meksyku (jeśli rzecz jasna są one prawdziwe), jak choćby niemal kompletna znieczulica, która sprawia, że nikt nie reaguje, kiedy młody chłopak nagle pada nieprzytomny lub gdy inny mężczyzna zaczyna się zalewać krwią z nosa.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)

Paradise (2013)