Mayhem (2017)
Tytułując swój "Mayhem" Joe Lynch złożył widzom dość konkretną obietnicę. Dlatego jestem rozczarowany. Film bowiem tylko częściowo spełnia to, co tytuł zapowiada.
To prawda, na ekranie krwi nie zabraknie. Jest kilka brutalnych scen. W akcji są noże, pistolety na gwoździe, piły i wiele innych narzędzi nie do końca typowych dla prawniczego biurowca. To jednak nie wystarcza, by można było mówić o totalnym chaosie. Twórcy mają dość kiepskie wyobrażenie tego, do czego zdolny jest człowiek pozbawiony kontroli Superego. Niektóre z rzeczy, które miały miejsce na trzecim planie, były głupie w sposób zupełnie nieśmieszny (jak choćby jedna z pracownic rzucająca śmieciami w inną pracownicę).
Nie jest to jednak główny problem filmu. Tym jest samo tempo narracji. Reżyser nie był w stanie stworzyć akcji na tyle dynamicznej i przewrotnej, by słowo "mayhem" było odpowiednim na określenie tego, co widać na ekranie. Poszczególne sceny są zbyt statyczne. Brakuje tu pomysłowej pracy kamery i ciekawych rozwiązań montażowych. Główny wątek poprowadzony jest też w sposób szokująco wręcz linearny. Więcej chaosu jest w pierwszej "Szklanej pułapce" niż w "Mayhem".
Rzecz ogląda się na szczęście nieźle. Ale nie ma w sobie nawet połowy tego "funu", którego oczekiwałem. Para głównych bohaterów to średnio ciekawi protagoniści. A ich adwersarz nie szczególnie się wyróżnia. Już pomniejsi bossowie wypadają lepiej.
Szkoda zmarnowanego pomysłu.
Ocena: 5
To prawda, na ekranie krwi nie zabraknie. Jest kilka brutalnych scen. W akcji są noże, pistolety na gwoździe, piły i wiele innych narzędzi nie do końca typowych dla prawniczego biurowca. To jednak nie wystarcza, by można było mówić o totalnym chaosie. Twórcy mają dość kiepskie wyobrażenie tego, do czego zdolny jest człowiek pozbawiony kontroli Superego. Niektóre z rzeczy, które miały miejsce na trzecim planie, były głupie w sposób zupełnie nieśmieszny (jak choćby jedna z pracownic rzucająca śmieciami w inną pracownicę).
Nie jest to jednak główny problem filmu. Tym jest samo tempo narracji. Reżyser nie był w stanie stworzyć akcji na tyle dynamicznej i przewrotnej, by słowo "mayhem" było odpowiednim na określenie tego, co widać na ekranie. Poszczególne sceny są zbyt statyczne. Brakuje tu pomysłowej pracy kamery i ciekawych rozwiązań montażowych. Główny wątek poprowadzony jest też w sposób szokująco wręcz linearny. Więcej chaosu jest w pierwszej "Szklanej pułapce" niż w "Mayhem".
Rzecz ogląda się na szczęście nieźle. Ale nie ma w sobie nawet połowy tego "funu", którego oczekiwałem. Para głównych bohaterów to średnio ciekawi protagoniści. A ich adwersarz nie szczególnie się wyróżnia. Już pomniejsi bossowie wypadają lepiej.
Szkoda zmarnowanego pomysłu.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz