M (2017)

Miłość ponad podziałami rozkwita w filmie "M". I jest to historia jednocześnie bardzo prozaiczna i niesamowicie wymyślna. Prozaiczna w tym sensie, że reżyserka opowiadając ją stara się zakorzenić ją w rzeczywistości, w surowości i szarości dnia codziennego. Wymyślna, ponieważ mimo wszystko kontrast między parą bohaterów jest jaskrawy aż do przesady. Dzieli ich pochodzenie, wiek, a przede wszystkim sposób komunikowania się ze światem. Ona się jąka, więc woli rozmawiać z innymi pisząc im wiadomości. On zrobi wszystko, by nie musieć czytać, ponieważ rzucił szkołę i w efekcie pozostał analfabetą.



Debiutująca w roli reżyserki Sara Forestier nie ma lekkiej ręki. Jej historia jest w wielu miejscach surowa, wręcz toporna. Kontrast jaki buduje między bohaterami, jest olbrzymi, ale reżyserka sprowadza go do zaledwie kilku punktów, którym chce poświęcić uwagę, całą resztę problemów, jakie na styku tej dwójki powinny się pojawić, bez wahania ignoruje. Kiedy zaczynam się teraz zastanawiać nad relacją Lily i Mo, to zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele w niej "nie gra", jak mocno reżyserka naciągała fakty, jak szła na skróty w portretowaniu jednostek, jak kiepski jest drugi plan. Jednak w trakcie seansu aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Chyba dlatego, że Forestier i Redouanne Harjane tworzą wiarygodną parę. Patrząc na nich łatwo przychodziło mi uwierzyć w łączące ich uczucie. A to pozwalało mi na ignorowanie większość problemów filmu. Co samo w sobie jest już sztuką, którą zazwyczaj (tak jak w tym przypadku) doceniam.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)