Բրավո, վիրտուոզ (2016)
Jeśli "Wirtuoz" jest typowym przedstawicielem ormiańskiej komedii, to ja nie jestem fanem tamtejszego poczucia humoru. O tym filmie mogę bowiem powiedzieć, że potrafię zidentyfikować sceny, które w zamyśle twórców miały być zabawne, ale żadna z nich mnie samego nie rozśmieszyła.
"Wirtuoz" to historia młodego klarnecisty, w którego ręce wpada komórka płatnego zabójcy. Chłopak potrzebuje pieniędzy, więc zaczynaj przyjmować zlecenia. Z ich realizacją ma już problem, ale to jest komedia, więc sploty okoliczności działają na jego korzyść. Pieniądze rozwiązują niektóre problemy, ale rodzą inne. Na domiar złego pojawia się dziewczyna, niebezpieczna na wielu różnych poziomach…=
Fabuła nie brzmi jakoś szczególnie zachęcająco i sposób jej poprowadzenia nie działał na mnie pozytywnie. Połowa filmu wydała mi się idiotyczna, ale nie w taki sposób, by budzić moje rozbawienie. To, co mi się w "Wirtuozie" podobało, to te momenty, kiedy reżyser skupiał się na estetyce. Wtedy okazywało się, że nie jest to tak głupie i banalne dzieło, jak wcześniej myślałem. A kiedy momenty te znikały, pojawiał się żal, że jest tego tak niewiele. Scena miłosna z fluorescencyjnymi farbami to zdecydowanie rzecz, za którą "Wirtuoza" zapamiętam.
Ocena: 4
"Wirtuoz" to historia młodego klarnecisty, w którego ręce wpada komórka płatnego zabójcy. Chłopak potrzebuje pieniędzy, więc zaczynaj przyjmować zlecenia. Z ich realizacją ma już problem, ale to jest komedia, więc sploty okoliczności działają na jego korzyść. Pieniądze rozwiązują niektóre problemy, ale rodzą inne. Na domiar złego pojawia się dziewczyna, niebezpieczna na wielu różnych poziomach…=
Fabuła nie brzmi jakoś szczególnie zachęcająco i sposób jej poprowadzenia nie działał na mnie pozytywnie. Połowa filmu wydała mi się idiotyczna, ale nie w taki sposób, by budzić moje rozbawienie. To, co mi się w "Wirtuozie" podobało, to te momenty, kiedy reżyser skupiał się na estetyce. Wtedy okazywało się, że nie jest to tak głupie i banalne dzieło, jak wcześniej myślałem. A kiedy momenty te znikały, pojawiał się żal, że jest tego tak niewiele. Scena miłosna z fluorescencyjnymi farbami to zdecydowanie rzecz, za którą "Wirtuoza" zapamiętam.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz