メアリと魔女の花 (2017)

"Mary i kwiat czarownicy" to film, który wymyka się łatwemu szufladkowaniu. Nie jest to bowiem ten rodzaj rozrywki, z jakim kojarzą się masowe japońskie animacje. Ale też daleko mu do mądrości i wrażliwości produkcji artystycznych, dzięki którym anime dla wielu osób jest formą sztuki wysokiej.



Film Hiromasy Yonebayashiego znajduje się gdzieś po środku. To wciąż jest piękna rzecz, która może i będzie zachwycać swoją formą wizualną. Baśniowe klimaty stały się pretekstem do tworzenia niezwykłych i cudownych zarazem obrazów, stworzeń, całych scen. Jest trochę wzruszeń i delikatnego humoru. Są przygody, zwroty akcji, zaskoczenia.

Nie ma w tym jednak intelektualnego ciężaru. "Mary i kwiat czarownicy" jest opowieścią zupełnie niezobowiązującą. Miło się to ogląda i trudno się nie zachwycać formą opowieści, ale sama historia jest tak prosta, że można ją streścić w jednym, maksymalnie dwóch, niewiele mówiących zdaniach. Kojarzy mi się z przygodą D&D opracowaną dla postaci z pierwszego, maksymalnie drugiego poziomu - jest fajnie, ale stosunkowo bezpiecznie. Może dlatego wydaje mi się, że anime to skierowane jest głównie dla dzieci, a ewentualne zachwyty dorosłych są jedynie efektem dodatkowym, miłym, lecz nie kluczowym w oczach twórców.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)