A Closer Walk with Thee (2017)
SPOILER
Jeśli demony nie istnieją, to są jednym z najciekawszych "wynalazków" ludzkiej psychiki, czego najlepszym dowodem jest film "A Closer Walk with Thee". To efekt istnienia moralności, a w szczególności niemożności pogodzenia swoich pragnień i potrzeb z wymogami przyjętych norm społecznego zachowania. Dzięki demonom możemy odseparować się od tego, co niewłaściwe. Dzięki demonom nie musimy też brać odpowiedzialności za własne czyny, bo to nie my, a zło, które nas opętało, jest winne.
Weźmy przykład Jordana. Jest on członkiem religijnej, konserwatywnej grupy. Ba, pełni posługę misjonarską i być może kiedyś zostanie pastorem. Problem polega jednak na tym, że Jordan jest gejem. Co gorsza, jest po uszy zakochany w swoim przyjacielu, współmisjonarzu, osobie mocno wierzącej. Kiedy skłonności Jordana wychodzą na jaw, jego kumpel rzuca mu linę ratunkową w postaci wyjaśnienia, że został on opętany przez "demona pedalstwa". Jordan rzecz jasna desperacko się jej chwyta. Ale to rozwiązanie jest iluzoryczne. Zamiast rozładować sytuację, tylko ją zaostrza. Prowadzi bowiem do narastania agresji po obu stronach. Jego kumpel dopuści się rzeczy strasznych w imię wypędzania demona. Jordan zaś w pewnym momencie pęknie, co doprowadzi do tragedii.
"A Closer Walk with Thee" przez większość czasu jest jedynie na wpół amatorską produkcją opowiadającą o okrucieństwie, do jakiego jesteśmy zdolni w imię źle pojętej troski o innych, o wspólnotę, o wiarę. Dopiero pod koniec okazuje się, że całość pomyślana jest jako horror/slasher. Niestety poza podążaniem za ogólnym schematem gatunkowym twórcy niewiele w tym zakresie oferują. Zabrakło delektowania się przemocą, przez co finał, który mógł być naprawdę fajny (w ramach slashera rzecz jasna), był po prostu słaby.
Niemniej jednak jak na produkcję półamatorską, był to film dużo lepszy od tego, czego się po nim spodziewałem.
Ocena: 5
Jeśli demony nie istnieją, to są jednym z najciekawszych "wynalazków" ludzkiej psychiki, czego najlepszym dowodem jest film "A Closer Walk with Thee". To efekt istnienia moralności, a w szczególności niemożności pogodzenia swoich pragnień i potrzeb z wymogami przyjętych norm społecznego zachowania. Dzięki demonom możemy odseparować się od tego, co niewłaściwe. Dzięki demonom nie musimy też brać odpowiedzialności za własne czyny, bo to nie my, a zło, które nas opętało, jest winne.
Weźmy przykład Jordana. Jest on członkiem religijnej, konserwatywnej grupy. Ba, pełni posługę misjonarską i być może kiedyś zostanie pastorem. Problem polega jednak na tym, że Jordan jest gejem. Co gorsza, jest po uszy zakochany w swoim przyjacielu, współmisjonarzu, osobie mocno wierzącej. Kiedy skłonności Jordana wychodzą na jaw, jego kumpel rzuca mu linę ratunkową w postaci wyjaśnienia, że został on opętany przez "demona pedalstwa". Jordan rzecz jasna desperacko się jej chwyta. Ale to rozwiązanie jest iluzoryczne. Zamiast rozładować sytuację, tylko ją zaostrza. Prowadzi bowiem do narastania agresji po obu stronach. Jego kumpel dopuści się rzeczy strasznych w imię wypędzania demona. Jordan zaś w pewnym momencie pęknie, co doprowadzi do tragedii.
"A Closer Walk with Thee" przez większość czasu jest jedynie na wpół amatorską produkcją opowiadającą o okrucieństwie, do jakiego jesteśmy zdolni w imię źle pojętej troski o innych, o wspólnotę, o wiarę. Dopiero pod koniec okazuje się, że całość pomyślana jest jako horror/slasher. Niestety poza podążaniem za ogólnym schematem gatunkowym twórcy niewiele w tym zakresie oferują. Zabrakło delektowania się przemocą, przez co finał, który mógł być naprawdę fajny (w ramach slashera rzecz jasna), był po prostu słaby.
Niemniej jednak jak na produkcję półamatorską, był to film dużo lepszy od tego, czego się po nim spodziewałem.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz