Velvet Buzzsaw (2019)

Dobra obsada nie zawsze służy filmowi. Im więcej gwiazd na ekranie, tym większe oczekiwania wobec obrazu. Kiedy więc otrzymujemy solidną, ale w gruncie rzeczy mało wyróżniającą się gatunkowo rzecz, trudno nie czuć rozczarowania.



Tak właśnie jest w przypadku "Velvet Buzzsaw". Jest to bowiem tak naprawdę bardzo typowy horror o tajemniczych zgonach, które ewidentnie powiązane są z dziełami zaburzonego psychicznie i już nieżyjącego malarza.

Dan Gilroy miał ciekawy pomysł i skutecznie go zrealizował. Jednak nic w tym filmie nie wyjaśnia, dlaczego wystąpiło w nim aż tyle gwiazd. Zamiast Jake'a Gyllenhaala mógł wystąpić Mike Vogel, a Toni Collette spokojnie mogła zastąpić Molly Shannon i całość nic by nie straciła. Rzekłbym, że nawet by zyskała. Przy całej bowiem sympatii dla Vogela i Shannon (oboje bardzo lubię), nie są to nazwiska, które widząc w obsadzie powodowałyby, że oczekiwałbym od filmu czegoś więcej niż bycia dobrze spreparowanym horrorem. Ponieważ jednak zagrali tu Gyllenhaal, Collette, Russo, Malkovich i inni, w sposób naturalny oczekiwałem, że Gilroy wykorzysta ich do stworzenia działa subwersywnego, wykraczającego poza gatunkowe ograniczenia.

Tak się jednak nie stało, choć oglądając sceny w galeriach sztuki nie trudno domyślić się, że reżyser miał zapewne chęć na stworzenie czegoś na kształt satyry na pretensjonalność świata sztuki, w którym subiektywne odczucia jednych nabierają materialnej wartości w oczach innych. Niektóre z tych scen są same w sobie zabawne, ale nie tworzą w żadnym razie dodatkowej wartości i nie przemieniają "Velvet Buzzsaw" w coś ponad dobrze wykonany, ale jednak mało oryginalny horror.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)