L'amour est une fête (2018)

Odnoszę wrażenie, że jedną z największych zmór reżyserów jest za duże bogactwo pomysłów. Najnowszym tego przykładem jest "Miłość to zabawa". Scenariusz dawał możliwości realizacji kilku różnych filmów. Mogła to być kryminalna opowieść o policjantach przenikających do brudnego świata sex-shopów i klubów ze striptizem. Mógł to być dramat o zagubionych ludziach, dla których seks za pieniądze staje się szansą na nowe, lepsze życie. Mogła to też być nostalgiczna przypowieść o filmach porno z początku lat 80., oda miłosna na temat sztuki użytkowej, jaką są produkcje dla dorosłych. Mogła, ale nie jest.



"Miłość to zabawa" zawiera elementy wszystkich tych historii. Ale nic z tego nie zostało rozbudowane i poprowadzone od początku do końca. Chciałbym móc napisać, że całość miota się w różnych kierunkach. Byłby to jednak komplement w porównaniu do tego, z czym naprawdę miałem do czynienia. Ten film jest rozlazły, pozbawiony wizji, życia, iskry. Bohaterowie mają potencjał, by zainteresować widzów, ale nigdy nie rozwijają skrzydeł. Wątek policyjny jest śmiechu warty, a sceny z kręcenia pornosów są mdłe. Fabuła snuje się ospale i bez celu, jakby twórca sam w pewnym momencie zapomniał co i dlaczego kręci.

Co prawda są w filmie porozsiewane ciekawe pomysły, ale sprawiają one jedynie tyle, że dotrwałem do zakończenia. Bez żalu jednak zapomnę o tym obrazie.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)