Acusada (2018)
Na papierze "Oskarżona" wygląda całkiem nieźle. Oto poznajemy młodą dziewczynę, która oskarżona jest o morderstwo. Do zdarzenia doszło dwa i pół roku wcześniej. Teraz zbliża się czas procesu. Widz jest więc od razu wrzucony na głęboką wodę. Nie wie, co się wydarzyło. Poza nielicznymi przebłyskami wspomnień, jedyne informacje na temat tragicznych wydarzeń otrzymujemy z drugiej ręki (zeznań świadków) lub trzeciej (relacji medialnych). Dziewczyna twierdzi, że jest niewinna. Jej zachowanie jednak temu przeczy. Ewidentnie coś leży jej na duchowej wątrobie. Tylko co?
Obsadowo również jest niezgorzej. Leonardo Sbaraglia wcielił się w postać ojca. A Gael García Bernal miał niewielki, ale dobrze zagrany epizod. Wszystko to powinno sprawić, że film mi się spodoba. Tak się jednak nie stało. Zawinił reżyser. Co nie powinno mnie dziwić.
"Oskarżona" jest drugą pełnometrażową fabułą Gonzalo Tobala. Pierwszą było nakręcone sześć lat wcześniej "Miasteczko Villegas". Tamten film nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Wydał mi się nieźle zrealizowany, ale przeraźliwie pusty. Niestety sześcioletnia przerwa nie była czasem wzrostu Tobala jako reżysera, bo "Oskarżona" jest równie pustym, choć poprawnie nakręconym, obrazem. Tobal nie potrafi ożywić emocji. Nie potrafił mówić bez słów. Jeśli bohaterowie czegoś nie powiedzieli wprost, to to po prostu nie istniało. W ten sposób zgubiła się gdzieś opowieść o poczuciu winy, o wątpliwościach, o ciężarze walki, której koszty ponoszą inni, o relacjach między najbliższymi, na których cieniem kładzie się to, o czym nie chce się rozmawiać. Został po prostu sądowy procedural mający poziom niewiele lepszy od kręconych hurtowo dokudram serialowych.
Ocena: 5
Obsadowo również jest niezgorzej. Leonardo Sbaraglia wcielił się w postać ojca. A Gael García Bernal miał niewielki, ale dobrze zagrany epizod. Wszystko to powinno sprawić, że film mi się spodoba. Tak się jednak nie stało. Zawinił reżyser. Co nie powinno mnie dziwić.
"Oskarżona" jest drugą pełnometrażową fabułą Gonzalo Tobala. Pierwszą było nakręcone sześć lat wcześniej "Miasteczko Villegas". Tamten film nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Wydał mi się nieźle zrealizowany, ale przeraźliwie pusty. Niestety sześcioletnia przerwa nie była czasem wzrostu Tobala jako reżysera, bo "Oskarżona" jest równie pustym, choć poprawnie nakręconym, obrazem. Tobal nie potrafi ożywić emocji. Nie potrafił mówić bez słów. Jeśli bohaterowie czegoś nie powiedzieli wprost, to to po prostu nie istniało. W ten sposób zgubiła się gdzieś opowieść o poczuciu winy, o wątpliwościach, o ciężarze walki, której koszty ponoszą inni, o relacjach między najbliższymi, na których cieniem kładzie się to, o czym nie chce się rozmawiać. Został po prostu sądowy procedural mający poziom niewiele lepszy od kręconych hurtowo dokudram serialowych.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz