Koja je ovo drzava! (2018)
Nominalnie "Stan wyjątkowy" jest komedią. Wystarczy jednak przyjrzeć się bliżej, by rzeczy, które nas w nim śmieszą, zaczęły dołować. Śmiejemy się bowiem z absurdalnych zbitek zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca, może nawet nie mają i które są objawami poważnych problemów dotyczących całego pokolenia.
"Stan wyjątkowy" to opowieść rozliczeniowa. Jak większość docierających do naszych kin produkcji z Bałkanów odnosi się do bolesnych i krwawych początków państwowości republik zrodzonych na trupie Jugosławii. Wszyscy bohaterowie filmu są naznaczeni konfliktami sprzed kilku dekad. Niektórzy brali udział w walkach o niepodległość. Niemal wszyscy stracili na wojnie kogoś bliskiego. Część z nich do dziś nie wie, gdzie ci zostali pochowani. Cena za niepodległość była więc bardzo wysoka. Teraz nadszedł czas refleksji, czy rzeczywiście warto ją było płacić. A może niezależna Chorwacja nie jest wcale krajem, jakim ci, którzy przelewali za nią krew, myśleli, że będzie? Jeśli na to pytanie odpowiedzą sobie twierdząco, wtedy pozostaje im tylko desperacja. Ta zaś prowadzi do wspomnianego absurdu, który budzi śmiech, ale tylko do czasu, aż poznamy kontekst.
W kategorii filmów o skutkach konfliktów bałkańskich "Stan wyjątkowy" nie jest w żadnym razie filmem wyjątkowym. Nie oferuje nowego spojrzenia, nie ma emocjonalnej ani intelektualnej siły rażenia. Co prawda zapętlona fabuła, w której rzeczywistość miesza się z sennymi koszmarami w sposób niedający możliwość odróżnienia jednego od drugiego, jest ciekawym zabiegiem. Jednak twórcy za bardzo się rozdrabniają, przez co główny pomysł mocno traci na swojej wyrazistości. Filmowi brakuje też na tyle barwnych bohaterów, by stali się symbolami tej produkcji. Obawiam się więc, że rzecz skazana jest na zapomnienie, choć przecież wcale nie jest zła.
Ocena: 6
"Stan wyjątkowy" to opowieść rozliczeniowa. Jak większość docierających do naszych kin produkcji z Bałkanów odnosi się do bolesnych i krwawych początków państwowości republik zrodzonych na trupie Jugosławii. Wszyscy bohaterowie filmu są naznaczeni konfliktami sprzed kilku dekad. Niektórzy brali udział w walkach o niepodległość. Niemal wszyscy stracili na wojnie kogoś bliskiego. Część z nich do dziś nie wie, gdzie ci zostali pochowani. Cena za niepodległość była więc bardzo wysoka. Teraz nadszedł czas refleksji, czy rzeczywiście warto ją było płacić. A może niezależna Chorwacja nie jest wcale krajem, jakim ci, którzy przelewali za nią krew, myśleli, że będzie? Jeśli na to pytanie odpowiedzą sobie twierdząco, wtedy pozostaje im tylko desperacja. Ta zaś prowadzi do wspomnianego absurdu, który budzi śmiech, ale tylko do czasu, aż poznamy kontekst.
W kategorii filmów o skutkach konfliktów bałkańskich "Stan wyjątkowy" nie jest w żadnym razie filmem wyjątkowym. Nie oferuje nowego spojrzenia, nie ma emocjonalnej ani intelektualnej siły rażenia. Co prawda zapętlona fabuła, w której rzeczywistość miesza się z sennymi koszmarami w sposób niedający możliwość odróżnienia jednego od drugiego, jest ciekawym zabiegiem. Jednak twórcy za bardzo się rozdrabniają, przez co główny pomysł mocno traci na swojej wyrazistości. Filmowi brakuje też na tyle barwnych bohaterów, by stali się symbolami tej produkcji. Obawiam się więc, że rzecz skazana jest na zapomnienie, choć przecież wcale nie jest zła.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz