Measure of a Man (2018)

Narrator wspomina lato, kiedy jako dzieciak zaczął wkraczać w dorosłość. To opowieść o protestanckiej wierze, że praca czyni człowieka lepszym. To historia o tym, że cieniem na pierwsze dorosłe doświadczenia kładzie się kryzys w małżeństwie rodziców. To także historia o tym, jak przestać być wyrzutkiem i stanąć na własnych nogach. Jest to więc nic więcej, jak kolejna typowa opowieść spod znaku amerykańskiego kina niezależnego.



Tyle że tym razem twórcom chyba nie za bardzo chciało się wychodzić poza wyblakły schemat. Główny bohater nie jest w najmniejszym stopniu interesujący. Jego losy są zaś tak przewidywalnej w swej mechanicznej odtwórczości, że nie bardzo ma co przykuwać uwagę. Gdzieś na obrzeżach pojawiają się co prawda ciekawe aspekty (jak choćby fakt, że bohater wybrał sobie na najlepszą przyjaciółkę dziewczynę, którą uważa za nieatrakcyjną, z czego chyba sobie nie zdaje sprawy lub też wyparł ze świadomości). Są one jednak skrzętnie przez reżysera ignorowane. A może nawet niezauważane.

Twórcy jednak zaskoczyli mnie sprawnością, z jaką maskują miałkość swojego dzieła. Przez większość seansu trwałem w przekonaniu, że film się rozkręci, że w końcu któraś z postaci okaże się czymś więcej niż tylko chodzącą kliszą. Tak się niestety nie stało. O czym jednak przekonałem się dopiero na końcu.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)