Lemonade (2018)
Mara jest Rumunką, która pracując w Ameryce znalazła faceta, za którego wyszła za mąż. Teraz sprowadziła syna z wcześniejszego związku i walczy o zieloną kartę. Jej sprawą zajmuje się urzędnik, którego nie tak dalecy przodkowie sami byli imigrantami. Mężczyzna ma wątpliwości co do szczerości małżeńskiego pożycia, jakie deklaruje kobieta. I zamierza to wykorzystać.
O tym, jak trudnym zadaniem jest zdobycie zielonej karty, mógł się przekonać każdy, kto obejrzał jeden z programów Johna Olivera. Procedury i wymagania są naprawdę absurdalne i warte przybliżenia w filmie fabularnym. Niestety reżyserka "Lemoniady" chyba nie za bardzo zna przepisy albo też nie wydały jej się wystarczająco atrakcyjne. Zamiast tego zaproponowała najbardziej oczywistą z możliwych fabuł, w której mamy mężczyznę mającego władzę i zależną od niego kobietę. Nie trzeba być filmowym matematykiem, bo domyślić się, jaki będzie wynik tego działania.
I właśnie ta łopatologia fabularna była dla mnie najtrudniejsza do zaakceptowania. Tym bardziej, że film pozuje na opowieść surową, bliską realiom. Naprawdę reżyserka mogła się bardziej postarać.
Pewnym pocieszeniem był dla mnie fakt, że odtwórczyni Mary nieźle odnalazła się w tej roli. Jej kreacja to jeden z nielicznych pozytywów w tej produkcji. I naprawdę żałowałem, że została ona stworzona na potrzeby czegoś tak wtórnego i oczywistego.
Ocena: 5
O tym, jak trudnym zadaniem jest zdobycie zielonej karty, mógł się przekonać każdy, kto obejrzał jeden z programów Johna Olivera. Procedury i wymagania są naprawdę absurdalne i warte przybliżenia w filmie fabularnym. Niestety reżyserka "Lemoniady" chyba nie za bardzo zna przepisy albo też nie wydały jej się wystarczająco atrakcyjne. Zamiast tego zaproponowała najbardziej oczywistą z możliwych fabuł, w której mamy mężczyznę mającego władzę i zależną od niego kobietę. Nie trzeba być filmowym matematykiem, bo domyślić się, jaki będzie wynik tego działania.
I właśnie ta łopatologia fabularna była dla mnie najtrudniejsza do zaakceptowania. Tym bardziej, że film pozuje na opowieść surową, bliską realiom. Naprawdę reżyserka mogła się bardziej postarać.
Pewnym pocieszeniem był dla mnie fakt, że odtwórczyni Mary nieźle odnalazła się w tej roli. Jej kreacja to jeden z nielicznych pozytywów w tej produkcji. I naprawdę żałowałem, że została ona stworzona na potrzeby czegoś tak wtórnego i oczywistego.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz