Mope (2019)

Wydawać by się mogło, że pod koniec drugiej dekady XXI wieku przemysł porno w kinie będzie traktowany poważnie. Zwłaszcza, że już trochę mniej lub bardziej mainstreamowych filmów rozgrywających się w tym środowisku powstało. Tymczasem twórcy "Mope'a" zachowują się trochę tak, jak niedojrzałe dzieciaki, które dopiero co dowiedziały się o branży pornograficznej. Swoje zażenowanie i dyskomfort próbują pokryć żartowaniem.



Większość tego, co dzieje się za kulisami porno-produkcji jest w "Mopie" pretekstem do śmichów-chichów. Twórcy śmieją się z tego, kim są aktorzy występujący w tego rodzaju produkcjach, z warunków w jakich filmy dla dorosłych powstają, z jakości aktorstwa i artystycznych ambicji niektórych z pracujących w tej branży. Te żarty wypadają na ekranie w większości całkiem znośnie, więc jest się z czego pośmiać.

Problem jednak w tym, że "Mope" inspirowany jest prawdziwą historią, która jest nieco absurdalna, ale nie do końca zabawna. Miejscami twórcy nieudolnie próbują pochylić się nad bohaterami dramatu. To opowieść o marzeniach, o ludziach niestabilnych emocjonalnie, których zachowania są ignorowane lub bagatelizowane, co prowadzi do smutnych konsekwencji. "Mope" jest tak naprawdę opowieścią gorzką, co jednak nie zostało właściwie uwypuklone. Tragizm bohaterów jest niejako efektem ubocznym. Twórcom jest on potrzebny wyłącznie jako emocjonalny twist po tym, jak przez większość czasu ekranowego swobodnie sobie żartowali z pornografii i związanych z nią osób.

Jest to więc w moich oczach film niespełniony, choć w sumie oglądało mi się go nieźle.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)