Rabid (2019)
Nie jestem szczególnie wielkim fanem "Wściekłości" Cronenberga. Z perspektywy całej jego twórczości, jej wartością jest to, że stanowi swoisty spis filmowych obsesji reżysera, w szczególności tym, co dzieje się na styku cielesności i technologii. Cronenberg stawiał tu jeszcze dość nieśmiało kroki i dopiero później w "Wideodromie", "Musze" czy "eXistenZ" w pełni rozwinął skrzydła. Dlatego też, kiedy dowiedziałem się, że siostry Soska zamierzają nakręcić remake, informację tę przyjąłem z dużym zainteresowaniem.
Niestety, okazało się, że siostry niewiele mają do zaoferowania w temacie body horroru. Ich "Wściekłość" pozbawiona jest w zasadzie obsesji cielesności. Dopiero pod sam koniec pojawiają się drobne elementy, które jednak do niczego nie prowadzą, istnieją niejako w zawieszeniu. W ogóle filmowi brakuje wizji, pomysłu na siebie. Siostry Soska z historii Rose uczyniły horror zupełnie bezpłciowy. Jeśli już do czegoś można by go porównywać, to byłyby to historie o wampirach, bo to głód krwi i trauma nieukończonego procesu transformacji zostały tu postawione w centrum narracji.
Nie ma w tym filmie nic, co sugerowałoby jakiekolwiek autorskie podejście. Oglądając "Wściekłość" myślałem sobie, że mógł ją nakręcić jakiś automat. Jedyne, co siostrom się udało, to sprawność w prowadzeniu historii. Fabuła jest bezpłciowa, ale przynajmniej nie ma zbyt wielu dłużyzn, a i aktorsko udało się uzyskać minimum przyzwoitości. To wystarczyło, bym nie czuł się zażenowany tym, że poszedłem na ten film do kina. Jednak za jakiś czas pewnie w ogóle nie będę go pamiętał.
Ocena: 5
Niestety, okazało się, że siostry niewiele mają do zaoferowania w temacie body horroru. Ich "Wściekłość" pozbawiona jest w zasadzie obsesji cielesności. Dopiero pod sam koniec pojawiają się drobne elementy, które jednak do niczego nie prowadzą, istnieją niejako w zawieszeniu. W ogóle filmowi brakuje wizji, pomysłu na siebie. Siostry Soska z historii Rose uczyniły horror zupełnie bezpłciowy. Jeśli już do czegoś można by go porównywać, to byłyby to historie o wampirach, bo to głód krwi i trauma nieukończonego procesu transformacji zostały tu postawione w centrum narracji.
Nie ma w tym filmie nic, co sugerowałoby jakiekolwiek autorskie podejście. Oglądając "Wściekłość" myślałem sobie, że mógł ją nakręcić jakiś automat. Jedyne, co siostrom się udało, to sprawność w prowadzeniu historii. Fabuła jest bezpłciowa, ale przynajmniej nie ma zbyt wielu dłużyzn, a i aktorsko udało się uzyskać minimum przyzwoitości. To wystarczyło, bym nie czuł się zażenowany tym, że poszedłem na ten film do kina. Jednak za jakiś czas pewnie w ogóle nie będę go pamiętał.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz