Amityville: The Awakening (2017)
Amerykanie powinni przystopować z realizacją horrorów o opętaniu, skoro ewidentnie nie mają na nie pomysłu. Wszystkie one podobne są do siebie jak dwie krople wody i to nie tylko tematycznie, ale też realizacyjnie. Przez 2/3 filmu mamy do czynienia z budowaniem sceny dla finałowej rozgrywki. W tym czasie nic ciekawego się nie dzieje, najwyżej można liczyć na kilka niejasnych aluzji i parę fałszywych jump-scare'ów. Bohaterowie prowadzą nudne dywagacje, które mają symulować to, że są żywymi ludźmi z emocjonalnymi problemami. Oczywiście większość scen rozgrywa się w mroku tak, że naprawdę niewiele widać na ekranie. Do tego prawie każdy horror o opętaniu korzysta z podobnej muzyki. Na długo przed finałem jestem więc totalnie znudzony historią. Kulminacja zaś rozgrywa się zbyt szybko i za mało efekciarsko, by usprawiedliwiać wcześniejszy bełkot.
A przez chwilę miałem nadzieję, że "Amityville: Przebudzenie" będzie trochę inne. Pomysł z tym, by bohaterowie byli świadomi tego, że na bazie morderstw w Amityville powstała książka i liczne filmy, a nawet oryginał oglądali, był naprawdę fajny. Niestety zdaniem twórców sam fakt, że na taki pomysł wpadli, wystarczył. Nie został więc w sensowny sposób rozbudowany i stał się po prostu cyrkonią ozdabiającą fabułę. W efekcie równie dobrze tego pomysłu w ogóle mogłoby nie być, a na film nie wpłynęłoby w najmniejszym stopniu.
Ocena: 3
A przez chwilę miałem nadzieję, że "Amityville: Przebudzenie" będzie trochę inne. Pomysł z tym, by bohaterowie byli świadomi tego, że na bazie morderstw w Amityville powstała książka i liczne filmy, a nawet oryginał oglądali, był naprawdę fajny. Niestety zdaniem twórców sam fakt, że na taki pomysł wpadli, wystarczył. Nie został więc w sensowny sposób rozbudowany i stał się po prostu cyrkonią ozdabiającą fabułę. W efekcie równie dobrze tego pomysłu w ogóle mogłoby nie być, a na film nie wpłynęłoby w najmniejszym stopniu.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz