Euphoria (2017)

Lisa Langseth kręcąc "Euforię" po raz trzeci współpracowała z Alicią Vikander. Można więc było się spodziewać, że reżyserka i aktorka doskonale się rozumieją, że świetnie się uzupełniają, a ich filmy będą lepsze zgodnie z rosnącym doświadczeniem. Jednak rzeczywistość po raz kolejny pokazała, że jest zupełnie inaczej.



"Euforia" sprawia wrażenie filmu nakręconego przez zaawansowaną sztuczną inteligencję. Wszystko opiera się tu na kalkach narracyjnych i mechanicznym prowadzeniu postaci od jednej "ważnej" sceny dialogowej do następnej. Zaawansowanie sztucznej inteligencji widoczne jest w tym, z jaką sprawnością poszczególne elementy zostały sklejone. Realizacyjnie trudno się bowiem do czegokolwiek przyczepić. Za to o historii czy bohaterkach nie mogę w zasadzie powiedzieć nic dobrego.

Nie tylko Vikander ale też i Eva Green marnują się w tym filmie. Ich ekranowej więzi brakuje chemii, która dokonałaby transcendencji całego przedsięwzięcia. W zasadzie w żadnym momencie nie widziałem w ich postaciach sióstr, lecz wyłącznie aktorki próbujące z całych sił, miejscami nawet za bardzo, wcielić się w sztywne, kanciaste, psychologicznie mało wiarygodne osoby. Dialogi, które w założeniu miały zapewne stanowić główny element refleksji nad rodzinnymi relacjami, nad życiem, śmiercią, poczuciem winy, męczyły swoją przeintelektualizowaną sztucznością. Nie ma w "Euforii" nic euforycznego, nie ma żadnego katharsis, nie ma tajemnicy życia.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)