In the Shadow of the Moon (2019)

"W cieniu księżyca" to całkiem przyjemne filmidło, które zaczyna się jak czarny kryminał, przechodzi przez fazę kina sf, by skończyć jako dramat psychologiczny. To dość przedziwna mieszanka, którą łatwo było zepsuć. Jim Mickle na szczęście podszedł do wyzwania ze spokojem i bez większych problemów sobie poradził z sytuacją.



Co nie znaczy wcale, że film nie mógł być lepszy. Nie rozumiem na przykład, dlaczego Mickle zdecydował się rozpocząć "W cieniu księżyca" od sceny rozgrywającej się w 2024 roku, by potem przenieść się do roku 1988. To od razu ustawia perspektywę widza. Mnie się wydaje, że gdybyśmy razem z bohaterami odkrywali prawdę, to intryga bardziej by wciągnęła.

Film sprawdza się w zasadzie jako produkcja gatunkowa. Szczególnie pierwszy akt to solidna robota. Gorzej jednak wypada na poziomie emocji, a te odgrywają tu sporą rolę. Jednym z głównych wątków jest bowiem obsesja bohatera, by odkryć prawdę, co ma bardzo poważne konsekwencje. Poza jednak zmianą wyglądu głównego bohatera nie bardzo widać to na ekranie. Podobnie finałowe odkrycie wszystkich kart nie robi aż tak wielkiego wrażenia, jak powinno, a jest to kluczowa emocjonalnie scena.

Mickle jest więc dobrym reżyserem-wyrobnikiem, ale brakuje mu latynoskiego polotu jeśli chodzi o granie na uczuciach widzów, a to by się w tym filmie bardzo przydało.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)