El árbol de la sangre (2018)

"Drzewo życia" to prawdziwie barokowa historia. To opowieść o parze kochanków, których los połączył na długo przed ich urodzeniem. Julio Medem nakreślił skomplikowany labirynt zbrodni, kary, winy i odkupienia. Dramatyczne wyznania, histeryczne decyzje i wybory, które wpływają na losy innych ludzi. A wszystko to otoczone potęgą samego Przeznaczenia, którego symbolem i narzędziem stają się krowy i byki.



Przesada - to słowo najlepiej oddaje fabułę filmu Medema. Dlatego też zdziwiło mnie to, że owa przesada nie stała się też motywem przewodnim realizacji. Liczyłem na symfonię nietrzymanych na uwięzi emocji, na operową formę kipiącą od kiczu i bogactwa detali. Tymczasem reżyser wybrał wersję znacznie spokojniejszą, wręcz potulną. Co mnie nieszczególnie przypadło do gustu. W przyjętej przez niego konwencji nadmiernie rozbuchana fabuła wypadała nieswojo, jakby znalazła się w złym miejscu o niewłaściwej porze.

"Drzewo życia" mogło być cudownym widowiskiem, baśnią łączącą w sobie antyczną tragedię z telenowelowym kiczem. Medem uczynił go jednak pozbawionym charakteru filmidłem, o którym bez żalu szybko zapomnę.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Son of a Gun (2014)

After Earth (2013)

Sex Tape (2014)

The Entitled (2011)