Love Wedding Repeat (2020)
Widziałem w życiu tyle dobrych komedii brytyjskich, że czasami zdarza mi się myśleć, iż tamtejszym twórcom przychodzi bawienie widzów bez najmniejszego trudu. Jakby już w samym akcencie, jakim posługują się bohaterowie, była zawarta podprogowa informacja: śmiejcie się. Dlatego też 'Pokochaj, poślub, powtórz" jest jak zimny prysznic. Sprowadza mnie na ziemię i przypomina, że bawić ludzi nie jest tak łatwo.
Twórcy przygotowali składniki, które powinny zagwarantować sukces. Mamy więc masę sympatycznych bohaterów. Co istotne: fajni i zabawni są nie tylko ci, którzy pojawiają się na pierwszym planie, ale również postaci im towarzyszące. Obsada również jest niczego sobie. Znalazło się tu co najmniej kilka osób, które darzę sympatią. Wreszcie same scenki rodzajowe są przyjemne łącząc rubaszność, prostotę z absurdem i ciepłem.
Wszystko to powinno budować klimat miłej, niezobowiązującej komedyjki. Tak jednak nie jest. Większość żartów podanych jest byt drętwo, żeby wzbudzić we mnie śmiech. Aktorzy, których przecież w innych filmach lubiłem, tutaj wywołują grymas na mojej twarzy i paniczną myśli "co się z nimi stało?". Całość jest równie niezdarna i męcząca, co Sidney, jedne z bohaterów.
W zasadzie tylko postać Chaza, zagrana przez Allana Mustafę, sprawiała, że mimo wszystko oglądałem film dalej. Zapewne jest to efekt tego, że nie kojarzę Mustafy, więc nie mogłem mieć poczucia, że gra tu na autopilocie (a takie podejrzenie miałem na przykład w stosunku Joela Fry'a). Chaz to również dość efekciarski bohater, więc łatwo dawało się go zauważyć. Jednak kilka innych postaci stworzono według równie prostego schematu, a nie zapamiętałem ich i nie polubiłem. Uznaję więc, że w większej mierze jest to zasługa komediowego talentu samego Mustafy.
Zastanawiam się też, czy za słabością "Pokochaj, poślub, powtórz" nie stoi przypadkiem fakt, że jest to remake francuskiej komedii i humor zagubił się gdzieś w tłumaczeniu. Niestety nie widziałem oryginału, więc nie potrafię na razie odpowiedzieć na to pytanie.
Ocena: 3
Twórcy przygotowali składniki, które powinny zagwarantować sukces. Mamy więc masę sympatycznych bohaterów. Co istotne: fajni i zabawni są nie tylko ci, którzy pojawiają się na pierwszym planie, ale również postaci im towarzyszące. Obsada również jest niczego sobie. Znalazło się tu co najmniej kilka osób, które darzę sympatią. Wreszcie same scenki rodzajowe są przyjemne łącząc rubaszność, prostotę z absurdem i ciepłem.
Wszystko to powinno budować klimat miłej, niezobowiązującej komedyjki. Tak jednak nie jest. Większość żartów podanych jest byt drętwo, żeby wzbudzić we mnie śmiech. Aktorzy, których przecież w innych filmach lubiłem, tutaj wywołują grymas na mojej twarzy i paniczną myśli "co się z nimi stało?". Całość jest równie niezdarna i męcząca, co Sidney, jedne z bohaterów.
W zasadzie tylko postać Chaza, zagrana przez Allana Mustafę, sprawiała, że mimo wszystko oglądałem film dalej. Zapewne jest to efekt tego, że nie kojarzę Mustafy, więc nie mogłem mieć poczucia, że gra tu na autopilocie (a takie podejrzenie miałem na przykład w stosunku Joela Fry'a). Chaz to również dość efekciarski bohater, więc łatwo dawało się go zauważyć. Jednak kilka innych postaci stworzono według równie prostego schematu, a nie zapamiętałem ich i nie polubiłem. Uznaję więc, że w większej mierze jest to zasługa komediowego talentu samego Mustafy.
Zastanawiam się też, czy za słabością "Pokochaj, poślub, powtórz" nie stoi przypadkiem fakt, że jest to remake francuskiej komedii i humor zagubił się gdzieś w tłumaczeniu. Niestety nie widziałem oryginału, więc nie potrafię na razie odpowiedzieć na to pytanie.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz