Παύση (2018)

Koszmar patriarchatu w wydaniu anemicznym. Mężczyzna nie jest tu szczególnie wielkim despotą. Ma władzę na pieniędzmi (i pilotem) i to mu ewidentnie wystarcza. W domu jest w zasadzie jedynie kolejnym meblem, o który musi dbać bohaterka. Kobieta jest równie bezwładna. Obojętność męża, który nie widzi w niej żywej istoty, dobija ją. Brak własnych pieniędzy co chwilę daje się jej we znaki, a jednak bohaterka zdaje się niezdolna do zrobienia czegokolwiek. O jej postępującej emancypacji świadczą jedynie sceny rozgrywające się w wyobraźni, których charakter z czasem ulega radykalizacji.



Oczywiście rozumiem, dlaczego twórczynie właśnie taki film stworzyły. Na papierze mógł wyglądać inteligentnie i przewrotnie. Jednak to, co mnie się głównie rzucało w oczy, to brak umiejętności oddzielenia anemiczności życia bohaterki od formy filmu. Dla mnie "Pauza" był przeraźliwie nudna i nawet wizje w stylu "Ally McBeal" oraz pełna życia sąsiadka nie były w stanie tego zmienić. Po pewnym czasie straciłem z oczu nawet sens filmu. A szkoda, bo temat jak i przyjęta narracja dawały możliwości na powstanie ciekawego dzieła. Szczególnie świeżo wypadał właśnie temat bierności, który jest w całkowitej kontrze do tego, do czego przyzwyczaiło mnie kino anglosaskie.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)