Blue Iguana (2018)
Widzę, że Sam Rockwell lubi od czasu do czasu zagrać bohaterów, którzy idealnie odnaleźliby się w akcyjniakach typu zabili go i uciekł lub też dynamicznych widowiskach o superbohaterach. Jego postać z "Błękitnej iguany" jest właśnie takim bohaterem. Jednak w przeszłości grał podobne osoby w filmach, które były dużo lepsze.
Na papierze "Błękitna iguana" wygląda całkiem zachęcająco. To film w stylu gangsterskich obrazów Guya Ritchiego. Do tego świata wpuszczonych zostaje dwóch Amerykanów. Są trochę jak pikantne przyprawy, które mają nadać nowy smak daniu, które mogło się w swojej tradycyjnej formie przejeść.
Jest dynamicznie, twórcy cały czas dbają o to, żeby było zabawnie. I właśnie w tym tkwi kłopot. Większość scen nie jest w sposób naturalny śmiesznych. Mocno dają się we znaki starania reżysera, który na siłę próbuje wprowadzić humor. Odnosi to przeciwny do zamierzonego skutek. Tak naprawdę to mogę policzyć na palcach jednej ręki sceny, na których głośno się zaśmiałem. Za to do policzenia scen, na których powinienem się śmiać, nie starczyłoby mi rąk.
Ocena: 5
Na papierze "Błękitna iguana" wygląda całkiem zachęcająco. To film w stylu gangsterskich obrazów Guya Ritchiego. Do tego świata wpuszczonych zostaje dwóch Amerykanów. Są trochę jak pikantne przyprawy, które mają nadać nowy smak daniu, które mogło się w swojej tradycyjnej formie przejeść.
Jest dynamicznie, twórcy cały czas dbają o to, żeby było zabawnie. I właśnie w tym tkwi kłopot. Większość scen nie jest w sposób naturalny śmiesznych. Mocno dają się we znaki starania reżysera, który na siłę próbuje wprowadzić humor. Odnosi to przeciwny do zamierzonego skutek. Tak naprawdę to mogę policzyć na palcach jednej ręki sceny, na których głośno się zaśmiałem. Za to do policzenia scen, na których powinienem się śmiać, nie starczyłoby mi rąk.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz