Sotto il sole di Riccione (2020)

Są filmowe mody, które wracają i odpływają cyklicznie. Jedną z nich jest tworzenie przeplatających wielowątkowych historii, które łączy temat, miejsce. Podczas pierwszej dekady XXI wieku powstało na świecie sporo filmów według tego schematu. Potem twórcy poszli w inną stronę. Ostatnio jednak zaczyna się powrót. Przykładem tego jest właśnie "Pod słońcem Riccione".



Włoska produkcja najbardziej skojarzyła mi się z hiszpańskimi filmami robionymi w tym stylu jakieś 20 lat temu (na przykład "Km.0"). Jest to lekka opowieść o miłości w czasach letniej spiekoty. Temat niezbyt poważny i tak też został potraktowany przez twórców. Poszczególne historyjki mają dość pretekstowy charakter. Każdą z nich można opisać w paru słowach. Liczą się w zasadzie bohaterowie, którzy nie są szczególnie psychologicznie rozbudowani, ale mają być sympatyczni i tworzyć przyjazny klimat niezobowiązującej rozrywki.

I takim filmem jest "Pod słońcem Riccione". Oglądając go czas płynie szybko i przyjemnie. Jest jednak trochę jak człowiek po lewatywie: wylatuje to z niego w ekspresowym tempie i w zasadzie nie zostawia po sobie śladu, może poza pewnym poczuciem lekkości. Zdecydowanie rzecz, po którą można sięgnąć tylko raz.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)