Paddleton (2019)
Fabularnie "Paddleton" niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jest w zasadzie kserokopią podstawowego schematu amerykańskiego kina niezależnego. Są więc nieco dziwaczni bohaterowie, którzy pozornie prowadzą zwyczajne życie. Jest podróż, choć w tym przypadku dość krótka. I jest też śmierć, która - jak to zwykle bywa w amerykańskim kinie - ma w sobie sporo mocy afrodyzjaku.
Jak to jednak zawsze bywa w tych lepszych filmach niezależnych, siłą "Paddletona" nie jest fabuła, a sami bohaterowie. Dokładniej: relacje między nimi. Alex Lehman pokazał w naprawdę piękny sposób przyjacielską więź łączącą dwóch samotnych mężczyzn. Już sama ich rutyna jest zaprezentowana w sposób prosty, a jednocześnie niezwykle intymny, co ma potężną moc emocjonalną. Kiedy jednak widzimy tę relację w pełnej krasie, gdy bohaterowie muszą radzić sobie ze sprawami ostatecznymi, wypada to na ekranie fenomenalnie. Ta kruchość, lojalność, bezwarunkowa miłość - cudo.
Podobały mi się też obie kreacje aktorskie. W przypadku Marka Duplassa nie było to dla mnie zaskoczeniem. Podobnych bohaterów grywał już wcześniej. Za to Jay Romano pokazał się tu z zupełnie innej strony i muszę powiedzieć, że bardzo mi swoją grą zaimponował. Stworzył wybitną w swej prostocie kreację i naprawdę dziwię się, że nie została ona w Hollywood doceniona przynajmniej paroma nominacjami.
Ocena: 7
Jak to jednak zawsze bywa w tych lepszych filmach niezależnych, siłą "Paddletona" nie jest fabuła, a sami bohaterowie. Dokładniej: relacje między nimi. Alex Lehman pokazał w naprawdę piękny sposób przyjacielską więź łączącą dwóch samotnych mężczyzn. Już sama ich rutyna jest zaprezentowana w sposób prosty, a jednocześnie niezwykle intymny, co ma potężną moc emocjonalną. Kiedy jednak widzimy tę relację w pełnej krasie, gdy bohaterowie muszą radzić sobie ze sprawami ostatecznymi, wypada to na ekranie fenomenalnie. Ta kruchość, lojalność, bezwarunkowa miłość - cudo.
Podobały mi się też obie kreacje aktorskie. W przypadku Marka Duplassa nie było to dla mnie zaskoczeniem. Podobnych bohaterów grywał już wcześniej. Za to Jay Romano pokazał się tu z zupełnie innej strony i muszę powiedzieć, że bardzo mi swoją grą zaimponował. Stworzył wybitną w swej prostocie kreację i naprawdę dziwię się, że nie została ona w Hollywood doceniona przynajmniej paroma nominacjami.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz