Top End Wedding (2019)
Czasami, kiedy oglądam jakiś film, mam wrażenie, że jego twórcy z premedytacją go sabotują. Podejmowane decyzje, kierunek, w jakim podąża film, wydają mi się błędne i zagrażające dobru, jaki w danym projekcie widzę. I tak właśnie miałem z "Weselem na końcu świata".
Dla mnie była to piękna, wzruszająca i mądra opowieść o związkach. O tym, że miłość nie jest magicznym panaceum na wszystkie dolegliwości, że dwójka ludzi może być blisko ze sobą, a jednak poruszać się przez życie z różnymi prędkościami, co w oczywisty sposób prowadzi do tarć. Twórcom udaje się fajnie pokazać to, jak bagaż przeszłości, o którym milczymy, negatywnie wpływa na relacje, które są priorytetowe dla danej osoby. Udało im się również ukazać sinusoidę emocjonalną, która jest czymś naturalnym w związku, co jednak może powodować kryzysy lub/i momenty nadmiernego optymizmu.
Niestety twórcy mieli nieco inną wizję filmu. Na każdym więc kroku wprowadzają głupawe żarciki, każą bohaterom zachowywać się w sposób naturalny dla cyrkowych klaunów, ale nie dla zwykłych ludzi. Takie postępowanie było dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie potrafię odgadnąć, co kierowało twórcami, że na każdym kroku trywializowali historię.
Na szczęście nie udało im się to do końca, bo obok głupawych scenek jest w tym filmie sporo piękna i wzruszeń. Zaś większość bohaterów pozostała sympatyczna pomimo nieustannych prób zmienienia ich w kretynów.
Ocena: 7
Dla mnie była to piękna, wzruszająca i mądra opowieść o związkach. O tym, że miłość nie jest magicznym panaceum na wszystkie dolegliwości, że dwójka ludzi może być blisko ze sobą, a jednak poruszać się przez życie z różnymi prędkościami, co w oczywisty sposób prowadzi do tarć. Twórcom udaje się fajnie pokazać to, jak bagaż przeszłości, o którym milczymy, negatywnie wpływa na relacje, które są priorytetowe dla danej osoby. Udało im się również ukazać sinusoidę emocjonalną, która jest czymś naturalnym w związku, co jednak może powodować kryzysy lub/i momenty nadmiernego optymizmu.
Niestety twórcy mieli nieco inną wizję filmu. Na każdym więc kroku wprowadzają głupawe żarciki, każą bohaterom zachowywać się w sposób naturalny dla cyrkowych klaunów, ale nie dla zwykłych ludzi. Takie postępowanie było dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie potrafię odgadnąć, co kierowało twórcami, że na każdym kroku trywializowali historię.
Na szczęście nie udało im się to do końca, bo obok głupawych scenek jest w tym filmie sporo piękna i wzruszeń. Zaś większość bohaterów pozostała sympatyczna pomimo nieustannych prób zmienienia ich w kretynów.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz