Greenland (2020)

Ło matko. "Greenland" wygląda na film, który trzy dekady temu spokojnie mógł królować w wypożyczalniach kaset wideo. Wiernie bowiem odwzorowuje schemat narracyjny, który dziś się już nie sprawdza. Mamy więc rodzinę w kryzysie, która zjednoczony się, bo czym są zdrady w obliczu końca świata. Mamy irytującego dzieciaka, który istnieje tylko po to, by w odpowiednich momentach wprowadzić komplikacje w fabule. Mamy wreszcie spojrzenie na apokalipsę przez pryzmat paru jednostek. Co odbija się na kształcie opowieści i wypacza zakończenie.



Oczywiście "Greenland" nie potrzebował dobrego scenariusza i ciekawych bohaterów. W kinie katastroficznym schematyczność nie jest wadą tak długo, jak tylko twórcy są w stanie zapewnić ekscytację i widowiskowość. Niestety Ric Roman Waugh to nie Rolad Emmerich. Nie potrafi więc budować odpowiednio spektakularnych money shotów. Sceny uderzeń odłamków w większości wypadają słabo. Reżyserowi nie udaje się też sprytnie operować czasem i budować klimatu desperacji. Walka bohatera w naczepie, porwanie dziecka, dantejskie sceny w aptece - to powinny być mocne sceny. A tymczasem tu nie robią większego wrażenia lub wręcz denerwują.

Oczywiście fajnie było obejrzeć ten film na dużym ekranie. Ale to jest raczej efekt mojej tęsknoty za kinem niż świadectwo jakości "Greenland".

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Tonight I Strike (2013)