Jay and Silent Bob Reboot (2019)
Kiedyś Kevin Smith należał do moich ulubionych reżyserów. Nie wszystko mu nawet wtedy wychodziło ("Dogma"), ale zazwyczaj robił solidne rzeczy. Od ponad dekady nie nakręcił jednak nic, co by mi się spodobało lub co chciałby obejrzeć. Po ten film sięgnąłem wyłącznie z nostalgii za Jayem i Cichym Bobem, ale niczego dobrego się nie spodziewałem.
I nic dobrego nie zobaczyłem. Choć muszę powiedzieć, że przez chwilę wydawało mi się, że coś z tego może wyjść. Kiedy bowiem Smith przestaje skupiać się na fabule i zajmuje się opowiadaniem krótkich gagów naśmiewających się z obecnie panującej kultury w Hollywood, kiedy robi sobie jaja z dzieł popkultury lub czyni aluzje do swoich własnych dokonań reżyserskich, "Jay i Cichy Bob powracają" są zabawni w taki sposób, jaki lubię. Sekwencja w sądzie, Ben Affleck, definicje rebootu i remake'u - jest sporo rzeczy, które bawiły mnie do łez.
Niestety Smith uparł się, by jego film miał jakąś fabułę. Opowieść o córce Jaya i cała wyprawa do Hollywood z tym związana to jednak głównie pomyje. Od czasu do czasu zdarzały się jakieś potencjalnie smaczne kąski, lecz traciły one całą swoją wartość przez kontekst, w jakim się znajdowały.
Ogólnie trudno to uznać za powrót kogokolwiek. Z dawnym Smithem film ten ma niewiele wspólnego. Za to wydał mi się zaskakująco podobny do nakręconego w tym samym roku filmie "W tym szaleństwie jest metoda", który wyreżyserował odtwórca Jaya Jason Mewes. Podobieństwo jest na tyle uderzające, że nawet zacząłem się zastanawiać, czy oba nie zostały nakręcone przez jedną osobę.
Ocena: 4
I nic dobrego nie zobaczyłem. Choć muszę powiedzieć, że przez chwilę wydawało mi się, że coś z tego może wyjść. Kiedy bowiem Smith przestaje skupiać się na fabule i zajmuje się opowiadaniem krótkich gagów naśmiewających się z obecnie panującej kultury w Hollywood, kiedy robi sobie jaja z dzieł popkultury lub czyni aluzje do swoich własnych dokonań reżyserskich, "Jay i Cichy Bob powracają" są zabawni w taki sposób, jaki lubię. Sekwencja w sądzie, Ben Affleck, definicje rebootu i remake'u - jest sporo rzeczy, które bawiły mnie do łez.
Niestety Smith uparł się, by jego film miał jakąś fabułę. Opowieść o córce Jaya i cała wyprawa do Hollywood z tym związana to jednak głównie pomyje. Od czasu do czasu zdarzały się jakieś potencjalnie smaczne kąski, lecz traciły one całą swoją wartość przez kontekst, w jakim się znajdowały.
Ogólnie trudno to uznać za powrót kogokolwiek. Z dawnym Smithem film ten ma niewiele wspólnego. Za to wydał mi się zaskakująco podobny do nakręconego w tym samym roku filmie "W tym szaleństwie jest metoda", który wyreżyserował odtwórca Jaya Jason Mewes. Podobieństwo jest na tyle uderzające, że nawet zacząłem się zastanawiać, czy oba nie zostały nakręcone przez jedną osobę.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz