Mrs Lowry & Son (2019)
Kino to przedziwna istota. Szczególnie w relacji do teatru. Bardzo często teatralność sam uznaję za wadę filmu. Ale nie jest to zasada uniwersalna. Czasami sceniczność może być zaletą, a jej brak staje się uwierającym ziarenkiem grochu. Tak właśnie jest w przypadku "Pani Lowry i syna".
Film opiera się niemal wyłącznie na słownych interakcjach pomiędzy dwójką tytułowych bohaterów. To dialogi stopniowo rysują coraz bardziej skomplikowany i niejednoznaczny portret relacji matki i syna. Widzimy gorycz rozczarowań, nostalgię za niespełnionymi marzeniami, nadzieję na odmianę losu w przyszłości. Jednak ta relacja nie ma takiej siły oddziaływania, jaką powinna mieć, ponieważ reżyser postanowił zrezygnować z teatralności i nadać całości pozory filmowego rozmachu. Stąd retrospekcje, stąd scenki rodzajowe pokazujące inne postaci.
Uważam to za błąd. Film powinien się skupić wyłącznie na Lowry i jej synu. Wolałbym, że obraz miał surowszy charakter, żebyśmy zostali zamknięci w czterech ścianach sypialni matki, żebyśmy poczuli duszną atmosferę emanującą z rozczarowanej swoim losem kobiety. Gdyby istniała tylko ta dwójka, gdyby cały ciężar spoczął na barkach aktorów zmuszonych do wykazania się najwyższym kunsztem, by dokonać transformacji dialogów w życie pełne marzeń i bólu, to zachwyciłbym się filmem. Niestety dostałem ładny obrazek, z dobrymi, lecz dalekim od rewelacji rolami. Całość okazała się zaskakująco nudna i mało angażująca.
Ocena: 4
Film opiera się niemal wyłącznie na słownych interakcjach pomiędzy dwójką tytułowych bohaterów. To dialogi stopniowo rysują coraz bardziej skomplikowany i niejednoznaczny portret relacji matki i syna. Widzimy gorycz rozczarowań, nostalgię za niespełnionymi marzeniami, nadzieję na odmianę losu w przyszłości. Jednak ta relacja nie ma takiej siły oddziaływania, jaką powinna mieć, ponieważ reżyser postanowił zrezygnować z teatralności i nadać całości pozory filmowego rozmachu. Stąd retrospekcje, stąd scenki rodzajowe pokazujące inne postaci.
Uważam to za błąd. Film powinien się skupić wyłącznie na Lowry i jej synu. Wolałbym, że obraz miał surowszy charakter, żebyśmy zostali zamknięci w czterech ścianach sypialni matki, żebyśmy poczuli duszną atmosferę emanującą z rozczarowanej swoim losem kobiety. Gdyby istniała tylko ta dwójka, gdyby cały ciężar spoczął na barkach aktorów zmuszonych do wykazania się najwyższym kunsztem, by dokonać transformacji dialogów w życie pełne marzeń i bólu, to zachwyciłbym się filmem. Niestety dostałem ładny obrazek, z dobrymi, lecz dalekim od rewelacji rolami. Całość okazała się zaskakująco nudna i mało angażująca.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz